niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 35

*POV of someone unknown*





Prawdziwą grę pora rozpocząć. 

Rada dla Horana:

"Zamykaj kurwa okna jak się kąpiecie.. Wszystko słychać. Przy okazji wasz system alarmowy jest do dupy.

A no i jeszcze jedno masz małego."
Teraz tylko zapamiętać i już. Sukces murowany! 

 Znałem już sposób jak ich ukarać. Pragnąłem skrzywdzić go, ponieważ wtedy ona cierpiałaby tak długo. Należało jej się to. A to wszystko dlatego, że w oczach mojego brata byłem psycholem. Typowym psycholem, który zgwałcił jego córkę. Jednak moje postanowienie się zmieniło. Mój plan jest zupełnie inny. Hahahha, może zachowuje się jak totalny psychol, może nim jestem? Sam nie wiem. Mój plan był zajebisty!!

 Przybiłbym z kimś piątkę, ale jestem tu sam.
To życie było dla mnie normalne. Nikt z rodziny nie wiedział kim jestem. Prowadziłem podwójne życie. W moim  domu liczy się posłuszeństwo i zero pytań. Czym się zajmowałem? Zabijanie, zastraszanie, gwałty, upozorowane samobójstwa. Nie złapali mnie jeszcze. Czyli chyba nie jestem w tym najgorszym. Nie okłamujmy się jestem jednym z najlepszych w kraju. 
Kristin..
Jak ja za nią tęsknię.. Moja ukochana..
Nie żyje już od tylu lat...
Nie żałuje tego tak bardzo.. W moim domu liczy się posłuszeństwo..
Chciałem to odkręcić, ale się nie udało. Nigdy niczego tak bardzo nie pragnąłem jak właśnie tego.

Był 18 czy 15 marzec. Ulice nie były w najlepszym stanie, lekki mróz, ciągle padał deszcz i d tego ta pierdolona mgła.
Pokłóciliśmy sie, tylko ona wiedziała co robię.. Musiała.. Była w ciąży w 5miesiącu. Gdy po kłótni poszła spakować swoje rzeczy, zadzwoniłem do Maxa.. Maxa jak on się do chuja nazywał. Max, Max Horan, pracował czasem dla mnie. Nikt z jego rodziny o tym nie wiedział. Miał żonę i dwójkę dzieci, dziewczynkę i chłopca.
Tak jego syn to Niall Horan. Wątpię żeby mnie znał.. To coś okropnego. Jego ojciec zabił moją żonę.
Wybiegła z domu. Było po 18 jeśli dobrze pamiętam on już czekał, na nią na ostrym zboczu w samochodzie, aby w nią wjechać i zepchnąć, ze stromego zbocza.
Dzwoniłem do niego ze 100razy. Widziałem jak moja żona zdenerwowana zapina pasy. Dziewczynki były u dziadków na weekend. Sam kazałem idiotą wyłączać telefon, ponieważ nikt nie mógł im przeszkodzić w pracy.. Właśnie tego pożałowałem w tej chwili.. Szybko wsiadłem do swojego samochodu po to by jechać tak jak najszybciej.
Wsiadłem w pośpiechu do samochodu , zapaliłem  i jechałem jak najszybciej byłem już za nią, ale gdy tylko zobaczyła, że to ja dodała gazu.. To nie mogło się dobrze skończyć. Zacząłem hamować, aby mnie Max również nie zepchnął.
Widziałem, przerażenie mojej żony, jej krzyk i determinacja Maxa.
Miałem łzy w oczach chciałem wybiec i jej pomóc lecz nie mogłem.


Nie moglem nic zrobić, patrzyłem na śmierć mojej żony i nienarodzonego dziecka. To coś cholernie okropnego. Miałem ochotę zabić Maxa za to. Była w tym moja wina, zabilem moją żonę i dziecko. Miał to być synek, mieliśmy być wreszcie kurwa szczęśliwa i pełną rodziną.  Kris nigdy nie podobało się to co robię, ale właśnie wtedy powiedziałem jej, ze to ja zabijam, gwalce i napstuje innych. To ja zabolało, że ja to robię, nie tylko moi ludzie ale ja, jej ukochany mąż z którym związała się jeszcze za czasów liceum. Nikt nie wierzyl, ze ten związek przetrwa długo, ponieważ ciągle sie klocilismy, zrywalismy i znow sie schodzilismy.
Nienawidzę się za to, będę już do końca żył ze świadomością iż zabiłem kogoś kto był dla mnie najważniejszy. Może nie zrobiłem tego golymi rękoma ale ja wydałem rozkaz.
Moim zdaniem cierpienie Horana będzie czymś znakomitym czymś co ukaże ich dwoje, przez nich jestem kim jestem. Najgorsze jest to, ze nadal chce być potworem.
Moj plan sie powiedzie, jestem tego pewny w 100% ponieważ on będzie sie obwinial o jej śmierć już zawsze. Bedzie uważał, że mógł ją uratować a tego nie zrobił. To będzie idealna kara dla Nialla Horana, syna Maxa Horana i jego "ukochanej", mojej siostrzenicy Holly Rain.
Pora plan wcielić w życie, hahhahhahahhaha

.
***
Znajdowalem sie na cmentarzu stojąc przy nagrobku mojej zony i nienarodzonego synka.
- Kris.. nigdy sobie tego nie wybacze,  ale zemszcze sie na jego synu. Tylko ty znasz prawdę, piękna. -powiedziałem dotykając górnej części jej nagrobka. Czemu to wszystko musi. Być tak cholernie trudne? Dlaczego cie tu do cholery nie ma?! -powiedzialem, zaczynając ściskać piesci.
Ostatni raz spojrzałem w tamtą stronę. Widnial na nim napis "kochana żona i matka. Kochamy Cię i tęsknimy.
Mąż z córkami"
Tęsknota bolała i to cholernie tym bardziej, że dziewczynki dorastaly
Bez matki




.
*Holly's POV*


Szybko usnelam, kiedy Niall zaniósł mnie do łóżka.
Zapadłam w bardzo głęboki i realistyczny sen.


***
Rozpoczął się rok szkolny. Wybrałam studia, o których marzyłam nie było to cos wow ale coś czego pragnęłam. Czyli były to studia o kierunku medycyny estetycznej. Poczatkowo nie szlo mi źle, mieszkałam z Niallem, dorywczo pracowałam w różnych miejscach.  Tego wlasnie dnia dostalam telefon od Jamesa, ze Niall jest ciężko ranny i zostaje zawieziony do jednego ze szpitali. Gdy tylko poznałam adres wybieglam z zajęć i pojechałam tam.  Niall był na sali operacyjnej. Nie wiedziałam co zrobić. SSiedziałam obok Jamsa i płakałam. Byłam w niego wtulona a on gładzi moje włosy. Nasze relacje były czysto przyjacielskie. Gdy po jakiś 2h trochę się uspokoiłam James opowiedział mi wszystko dokładnie. Nie mogłam powstrzymać łez płynących po moich policzkach. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Dlaczego on? Dlaczego my? Dlaczego teraz? Nie mogłam znaleźć powodu ani punktu zaczepienia. Dlaczego to wszystko skoro właśnie  teraz wszystko zaczęło się układać. Jakieś 5   godzinach zobaczyłam wchodzącego lekarza z sali operacyjnej w której go operowali. Od razu do niego podbiegłam.
- doktorze co z nim? Moich oczach było widać niecierpliwość i przerażenie.
- kim pani jest dla pana Nialla Horana?
- to, to jest jego narzeczona. Wtrąca się tak samo przerażony i sparaliżowany James.
-więc mężczyzna miał pełno urazów, jak widać operacja bardzo długo trwała i nikt nie odstępował na krok od swojego stanowiska. Pani narzeczony i Pana brat miał pełno krwotoków wewnętrznych, kilka złamań za równo otwartych, wewnętrznych i zewnętrznych, jego rdzeń kręgowy został przerwany pod duża siła uderzenia. - na samą myśl o tym ile musiał cierpieć i tego wszystkiego łzy zaczęły znów się wzbierać i lecieć. Doktor kontynuował -Próbowaliśmy, jak tylko mogliśmy pacjent miał przetaczana krew oraz kilka poważnych operacji. Nigdy nie podejmujemy się takiego ryzyka kiedy pacjent nie wykazuje już prawie żadnych funkcji życiowych. -już nie mogłam tego słuchać wtuliłam się w mojego przyjaciela i płakałam. Klata piersiowa Jamesa unosiła się szybciej niż zwykle. Słyszałam jak nie mógł wziąć oddechu. On płakał.  -Podczas ostatniego etapu naszej operacji doszło do niespodziewanego krwotoku wewnętrznego w klatce piersiowej dokładnie w lewym plucu. Nie mogliśmy już nic zrobić. Tak mi przykro. -powiedział klepiąc mnie później Jamesa po ramieniu i odszedł.
James objął mnie swoimi ramionami i schował głowę w moje włosy, sama,płacząc słyszałam jak on płacze. Czułam ukłucie w sercu nie,mogłam nic zrobić. Nie mogłam uwierzyć Ze Niall, mój ukochany nie żyje. Zaczęłam płakać i krzyczeć, Nie mogłam tego powstrzymać, nie  mogłam sprawić aby mój ukochany żył nie mogłam nic zrobić. Czułam jakbym straciłam cząstkę siebie. I nagle czułam ze nogi mi miękną a ja nic nie,mogę zrobić. Czułam jak tracę równowagę i czuje ciemność i otchłań ciemną i mroczną. Wpadam w nią. 


***

Właśnie wtedy się obudziłam. Byłam cholernie przerażona i cała mokra od łez jak i moja poduszka. Wystraszyłam się jeszcze bardziej-gdy zobaczyłam, że nie ma go obok mnie.
Byłam ciekawa gdzie on jest. Ale nie wiedziałam tego. Wstałam po to aby pójść do toalety i wytrzeć mój cały rozmazany makijaż






* POV Niall's*


Gdy wróciłem ze spotkania z Lou wszedłem bardzo cicho do domu i ruszyłem w kierunku sypialni. Holly nie było w łóżku. Tak bardzo jej teraz pragnąłem pod każdym względem. Chciałem jej dotknąć, przytulić, pocałować.. Och pocałować ją.. Pocałować wszędzie każdy milimetr jej pięknej skóry.
Była w łazience, stała przy umywalce i myła swoją piękną twarz. Szybko się "zakradłem" i przyciągnąłem ją do siebie przytulając. Gdy odwróciła się  wystraszona zaczęła się śmiać. Jej śmiech jest jak śpiew aniołów dla ucha. Taki piękny i zaraz można powiedzieć zakazany.

_____________________________________________________________
Hej!
Rozdział nie jest doskonały wiem.. brak weny i te sprawy.. PRZEPRASZAM. No więc trochę przykro, ze informuje tyle osób o rozdziałach  a tak mało was komentuje.. proszę zostawicie choć jedno słowo, co uważacie o rozdziale dla NAS to DUŻO znaczy.
CHCIAŁABYM BARDZO BARDZO PODZIĘKOWAĆ KORNELI ZA NAPISANIE POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU I OGÓLNIE ZA TO, ŻE PISZE TO RAZEM ZE MNĄ ♥



CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
.