poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 16

*Niall's POV*

Chciałem jak najszybciej wyjaśnić tą całą sprawę. Jednak dzwoniłem kilka razy, a odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. Byłem wkurzony i to bardzo. Zacisnąłem z całej siły pięści, aż moje kostki zbladły. Byłem sflustrowany tym, wszystkim, wszedłem ze złości z samochodu i oparłem się o jego maskę. Usłyszałem głośną muzykę dochodzącą z domu dziewczyny.
Holly nie odbierała, zdzwoniłem kolejny raz, ale sytuacja powtarzała się. Byłem bardzo zły, postanowiłem iść do jej domu. Zbliżając się do mieszkania, słyszałem coraz głośniej muzykę pop, która odbijała się o moje bębenki. Chciałem zadzwonić dzwonkiem, ale to nie miałoby sensu, to gówno rozbrzmiewało w całym domu i dobrze było je słychać, na zewnątrz. Wszedłem do środka. Dom, nie wyglądał na jakiś zaniedbany czy brzydki. Były duży i ta orgomna  przestrzeń sprawiała, że wyglądał na taki smutny, zimny,ale napewno, był więcej wart od mojego. Stałem w korytarzu i gapiłem się na ludzi, którzy tu byli, szukając znajomych twarzy. Nie mogłem ujrzeć nikogo. Postanowiłem wejść i się rozejrzeć, może popytać czy ktoś widział Holly lub Briana, kogokolwiek kogo mogę tu znać. To było zabawne, ktoś czyli ktoś z rodziny Rain's postanowiło zrobić domówkę. Hahaha czy to nie głupie? Brakowało tu tylko jakiegoś gorszego gówna od popu, Mozart'a lub Beethoven'a, byłaby to prawdziwa impreza dla bogatych dzieci. Ja może też się do nich zaliczałem, a może jednak nie. Płaciłem "brudną" kasą, którą miałem z narkotyków czy chuj wie skąd. Byłem zwykłym gówniarzem z kasą. No oczywiście  wspominając, o tym, że zostałem  sam, więc się do nich NIE zaliczałem.
-Obstawiam, że nie ma tu żadnego alkoholu czy narkotyków. -Powiedziałem, sam do siebie. Chodziłem  na imprezy nie często, ale bywałem na nich. Nie wyglądały napewno, jak te tych dzieciaków z kupą kasy.
Weszłem chyba, do kuchni ujrzałem Briana stojącego bokiem kłócącego się z kimś. Jeszcze brakowałoby by tego, żeby wczął się w jakąś bójkę. Zwracałem na siebie dość dużą uwagę, byli tu ludzie w wieku 15-17 lat, więc się trochę wyróżniałem. Każdy patrzy na mnie wzrokiem typu kim-ty-kurwa-jesteś, nie-znam-Cię, chcieli mnie poprostu zabić nim.
 Nie miałem ochoty zwracać im uwagi, robić jakiś przedstawień i tego typu rzeczy po prostu szedłem, patrząc palącym wzrokiem w Briana, aby zauważył moją obecność tutaj, lecz tak się nie stało, zaś jego kolega z którym prowadził dosyć ciekawą wymiane zdań spojrzał, w moją stronę z lekkim szokiem i chyba, ze zdziwieniem, lecz dalej kontynuował swoją "rozmowę" z brązowowłosym.
Wreszcie gdy byłem od nich jakieś 2 metry Brian mnie zauważył. Był przerażony, że tu jestem. Dobre "pierwsze" wrażenie potrafię zrobić.
-Cze, cze, czeeeść. -Wydukał wreszcie, nie pewnie podając mi rękę. Chwyciłem ją i przytuliłem go jak to faceci mają w zwyczaju. Chciałem, żeby poczuł się pewnie i się mnie nie bał.
 Mimo tego, że był ode mnie kilka lat młodszy, był mojego wzrostu. Był bardzo szczupły i widać bylo, że coś trenuje, obstawiam, że kosz lub piłkę nożną. Ale w tym kraju to raczej to drugie, bo przecież "białasy"  i bogate dzieci, nie grają tutaj w kosza. Pewnie ma prywatnego trenera, chodzi do prywatnej szkoły, tak jak Holly.
-Kto to jest? -Zapytał czarnowłosy.
-To je, jeee, jest... -Był zesteresowany moją obecnością, może się mnie boi.
-Jestem Niall, Niall. -Zrobiłem chwilę odstępmu między moim nazwiskiem nie byłem pewny. Ale w końcu powiedziałem, o kilka tonów ciszej -Horan. -Podając rękę w geście rozluźnienia atmosfery i kultury, którą posiadałem.
To było dziwne, Brian mnie znał wiedział kim jest ten "Niall Horan" gdy z nim rozmawiałem przez komórkę Holly, a oni chyba, niezbyt mnie kojarzyli, praktycznie wogóle.
Wiedziałem, że nie wszyscy mnie tu znają, ale tacy gówniarze przeważnie zazwyczaj to my się zajmowaliśmy tym  aby załatwić im "ten pierwszy raz" z marihuaną. Nigdy nie kupywali czystej, zawsze joina z domieszką tytoniu.
Twarz Briana i jego kolegi byłami znajoma, ale nie wiedziałem skąd.
-Ja jestem George, George Parker. -Myślałem, że się przesłyszałem Parker, analizowałem kilka razy, to co powiedział nijaki George to było nie możliwe, czy to był brat Alexa?
Nie to było nie możliwe, on przecież mówił, że jego rodzna wyjechała stąd, że przeprowadzili się do Austrii podajże. Może to zwykły przypadek, ale sam nie wiedziałem, rysy chłopaka były podobne do Alex'a delikatne i jego kości policzkowe, były bardzo widoczne. Lecz ich postawy były inne, nie wspominając tu o ich ubiorze.
Może mam po prostu jakąś manie i każdy będzie mi teraz przypomnał Alex'a i kłótnię z nim, to chore.
-No więc miło mi cię poznać George. -Jego imię chciałem powiedzieć z brytyjskim akcetem, który niestety kaleczyłem.
-Brian? -Chłopak spojrzał na mnie nie pewnie, o mało nie dławiąc się, napojem lub trunkiem, który w pił i kiwnął brodą abym powiedział o co chodzi. -Mogę cię prosić na chwilę?
-Jasne.
Wyszliśmy, przez tylnie drzwi w kuchni, na ogród. Na środku stał basen, widać też było liczne kwiaty i krzewy z różnymi na nich kwiatami i kilka drzew które idealnie tu pasowały.
-Siadaj. -Wskazał brunet na przesła, które stały kilka metrów od nas i dawały doskonały widok na ten piękny krajoobraz.
Gdy tylko usiedliśmy chłopak odrazu zapytał.
-Skąd ty sie tu wziąłeś? Wogóle skąd wiesz gdzie my mieszkamy? -Widać, że nie był chyba pewny czy chce o tym wiedzieć.
-Więc, to mało ważne. Może lepiej żebym ja zadawał pytania co? -Powiedziałem zmieniając dramtycznie ton z przyjaznego i miłego na ostry.
-Yhym. -Przytaknął po cichu, kiwając głową i przełykając gulę, którą miał w gardle.
-No więc, zacznijmy od tego. Hmm, czemu tu jest impreza wasi rodzice się na to zgodzili? Czy to może "nielegalna domówka", bez ich zgody?
-Nie, nie wiedzą, po prostu nie będzie ich dziś i jutro więc postanowiłem ją zrobić. -Powiedział niewinnie patrząc na swoje buty bojąc się mojego wzroku.
-Rooozumiem, brnijmy dalej. Holly się na to zgodziła?
-Ona o tym nie wie.
-Więc, jej tu nie ma?
-Nieee.
-A gdzie jest?
-U wujka "na wakacjach" -Powiedział biorąc słowa "na wakacjach"  w cudzysłów w powietrzu.


*Holly's POV*

Gdy się obudziłam poczułam, że leże na czymś dosyć miękkim prawdopodobnie na łóżku. Moje stopy i ręce były związane, a usta przewiązane, jakąś szmatmą. Pewnie po to bym nie krzyczała.
Nie, wiedziałam gdzie sie znajduje. Było ciemno. Ale osoba, która mnie tu sprowadziła na pewno nie miała dobrych zamiarów.
-Z gorszego gówna wpakowałam się w jeszcze gorsze. -Pomyślałam, nagle poczułam, że coś razi mnie w oczu, uniosłam lekko głowę zobaczyłam wyłaniającą się postać która szła w moim kierunku.
Bałam się i to bardzo. Nagle światło zapaliło się. Byłam w jakimś, pomieszczeniu, które raczej nie było zadbane. Przypomniało piwnice, albo hmmm sama nie wiem.
-Witaj księżniczko. -Usłyszałam. Znałam ten głos moje myśli utknęły na zdarzeniu z jakiś 3 tygodniu wstecz
"Może was gdzieś podwieźć ślicznotki? ", to był Alex? naprawdę on? To nie mogło być możliwe. To dlatego ktoś mi się tak przyglądał, gdy poprosiłam o zapalniczkę. Tylko czemu wcześniej go nie poznałam?
Bałam się tego co on może mi zrobić. On chyba jest do wszystkiego zdolny. Prawie zgwałcił Danielle, chciał mnie i Niall'a zabić. On na pewno nie jest normalny. Jak można być taką osobą "uratować" dziewczynę, a później przywieść.
Bałam się tak bardzo, bałam się tak bardzo, jak ponad rok temu, po tym co zrobił mi wujek.
Bałam się jeszcze bardziej.
Co jezeli on mnie zgwałci, będzie torturować i zabiję. Co wtedy? Ja nie chcę umierać.
Co pomyślą moi rodzice ludzie ze szkoły? Pfff oni raczej się nie będą tym przejmować przecież w ich oczach jestem suką i dziwką.

Postać stała nademną i wyraznie na mnie patrzyła. Teraz byłam pewna, że to ten cały Alex.
Serce podskoczyło mi do gardła kiedy dotknął mojego uda. Lecz wyjął tylko mój telefon, który dostałam w rekompesacie od Niall'a i wyszedł pozostawiając mnie samą w tych grobowych ciemnościach.
Wtedy przypomniałam sobie, że nawet nic nie odpisałam na sms Blondyna, lecz co bym miała napisać?
Nie chciałam, myśleć, o tym co Alex może mi zrobić, wolałam pogrążyć się w myślach.
Lecz w tych dobrych nie złych. Ale ich nie było dużo, moje myśli poszły raczej w strone niebieskookiego blondyna, o zabójczym spojrzeniu.  
przypomniała mi się nasza "wspólna ostatnia rozmowa" jeżeli tak to można nazywać raczej krótka wymiana zdań.

-Nawet jeżeli to on to co mu zrobisz? Puścisz go wolno jak dziś tu i tam? -Powiedziałam bardzo wkurzona na Nialla, za te sytuacje związane z Alex'em.
-Chuj ci do tego co z nim zrobię! Ciesz się mała suko, że jeszcze żyjesz.
-Mam tego dość wychodzę stąd. Nie chce cię znać! -Powiedziałam wściekła. Moje oczy były przepełnione łzami. Szybko otworzyłam tylnie drzwi i wszyłam z niego.


To było dziwne nie znałam go i nadal nie znam ale chciałabym go poznać. Może nie jest taki jak ja raczej jest moją przeciwnością, zdaję mi się, że kryje wiele tajemnic, które chciałam poznać. Jego wygląd sprawiał, że przyprawiał moje ciało o dreszcze, nawet teraz gdy o nim myślę. Jestem w tak głupim położeniu, a myślę o jakimś chłopaku, który uratował mi życie. 

________________________________________
Więc tak rozdział nie jest długi PRZEPRASZAMY
Rozdziału długo nie było PRZEPRASZAMY
rozdział słaby TU PRZEPRASZAM JA!
a teraz WIELKIE DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WASZE KOMENTARZE NIE WIECIE NAWET JAK ONE POTRAFIĄ POMÓC I UCIESZYĆ
mam nadzieję, że nadal będzie tak komentować
Rozdział pisała @Dream_band_1d czyli główna autroka następny napisze @luuv_ya_niall