niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 33.




*POV Holly*



Po zapoznaniu się ze wszystkimi znajomymi Niall’a wreszcie mogliśmy usiąść. Miałam dosyć tej napiętej atmosfery. Na dodatek moja pamięć lebiegi pomogła mi w NIE zapamiętaniu ich imion. Jak można urodzić się taką życiową sierotą.? Na dodatek stresowałam się coraz bardziej kiedy, ktoś z nich zwracał się wprost do mnie.  Jakby tego było mało niektórzy z nich przyszli ze swoimi dziewczynami… To straszne. Bałam się im przyglądać, nie chciałam żeby odebrali mnie za jakąś ciekawską zdzirę.  Z drugiej strony cichą laleczką też nie jestem.
-A więc od kiedy się spotykacie.? –jezuś jak on miał na imię…
-Andy, stary czy to ważne.? –Dzięki bogu, że Niall wyratował mnie z tej sytuacji.  Punkt 1. Zapamiętać : chłopak z czapką to Andy.
-To chyba twój pierwszy poważny związek więc tak, ważne. –ciekawych rzeczy ja się tu dowiaduje.
-Wydaje mi się Andy, że jakieś 3 tygodnie.. –spojrzałam na zegarek.. -3 tygodnie, 3 godziny i 33 minuty. –wszyscy zaczęli mi się dziwnie przyglądać, a ja czułam jak się rumienię.
-Serio.? –szczęka mu opadła. Co chwilka mierzył wzrokiem to mnie to Niall’a.
-Pewnie, że nie. –wszyscy łącznie z Niall’em  wybuchli śmiechem. Lżej mi się zrobiło na sercu. Następnie poczułam usta chłopaka na mojej skroni, co pozwoliło mi się jeszcze bardziej rozluźnić.
-No to może przemówiłabyś mu w końcu do rozsądku po tym jak wyrzucił nas z domu. –moje spojrzenie automatycznie padło na chłopaka. A więc to do nich należały te pokoje…
-Chociaż raz byś się zamknął James.  –warknął Andy. Punkt 2. Zapamiętać : pyskaty z pomarańczowym podkoszulkiem to James.  Spojrzałam zdezorientowana na Niall’a . On jednak unikał mojego spojrzenia. –Nie widzisz, że ona o niczym nie wiedziała.?! –ten typek naprawdę potrafi być przerażający. Nie chciałabym się z nim spotkać sam na sam. Zresztą mój Nialler koleguje się z dziwnymi typkami.  Ich kłótnie przerwał telefon mojego towarzysza.  Szybko przeprosił i zostawił mnie na pastwę losu. Z jego znajomymi.
-Wracając do tematu… Pogadam z nim, ale sami dobrze wiecie jaki jest. Nie wiem czy coś wskóram. –wzruszyłam teatralnie rękoma.
-Ale chyba jakiś wpływ na niego masz prawda.? –chłopak z bujną czuprynom zmierzył mnie wzrokiem.
-Szczerze.? To wątpię. –wyznałam. Cóż taka prawda, jakkolwiek bym się starała on i tak rzadko kiedy mnie słucha. Zauważyłam, że żadna z ,,ich” dziewczyn się nie odzywa. Bardzo mnie ciekawi czemu.  Kiedy właśnie o tym pomyślałam ¾  ekipy poszło się bawić na parkiecie. Zostałam sam na sam z chłopakiem, którego kompletnie nie znam. Na dodatek jego laska gdzieś się ulotniła co i tak było kompletnie żałosne w mojej sytuacji.
-Bardzo cię przepraszam.. Ale kompletnie nie pamiętam jak masz na imię. –wstydziłam się to powiedzieć, no ale co miałam zrobić.? Niallera nadal nie było, a przecież nie mogłam jak ta ostatnia sierota siedzieć i użalać się nad sobą.
-Michael. A ty Holly zgadza się.? –widzę, że też jest dość zmieszany całą tą sytuacją. Brawo Holly.
-Tak, dokładnie. –serdecznie się do niego uśmiechnęłam. Nie chciałam wyjść na jeszcze większą idiotkę.
-Nie przejmuj się, kiedy moja była dziewczyna przedstawiała mnie jej znajomym , prawie od razu stamtąd spierdoliłem.
-Hehe. Nie dziwię cię się, sama miałam na to ochotę.  –zaczęliśmy gadać o jakiś pierdołach. Niestety mojego chłopaka nadal nigdzie nie było widać. Zresztą w jego przypadku ,,związek” to co innego niż ,,związek”. On się nie przywiązuje do kogoś tak emocjonalnie jak ja. A jeśli nawet tak to tego nie okazuje. Widzę, że się stara. Ale czy mogę wymagać od niego więcej.? Zapewne nie. Tylko, czy ja sama wytrzymam tak długo.? Nie mogę chyba wiecznie się o niego martwić, prawda.?  Albo tym gdzie jest, co robi, z kim przebywa.? Wykończę się prędzej czy później. Nialler to chłopak zagadka. Jest mega tajemniczy, wiele rzeczy mi nie mówi… Ode mnie natomiast wymaga o wiele więcej niż od siebie. Chce żebym wszystko mu mówiła, żebym była mu kompletnie posłuszna. A ja.? Tak nie potrafię. Wolałabym być głupią niezauważalną suką w szkole, niż poniewieraną dziwką. Zajebiste życie sobie ułożyłam. Ale to się chyba nazywa szczęście..
-Holly.. –chłopak dziwnie mi się przyglądał, a ja zdałam sobie sprawę, że trochę za bardzo odpłynęłam w myślach.
-Sory zamyśliłam się. –czułam, że się rumienię i mało mnie szlak nie trafił. Dlaczego to zawsze mi się przytrafia.? 
-Zdarza się. Myślisz pewnie gdzie się podziewa twój chłopak.
-Skąd ty..
-Mnie też to zaczęło interesować.. Trochę go już z nami nie ma, więc wcale się nie dziwie, że zaczęłaś nad tym myśleć.  –cieszę się, że nie tylko ja to zauważyłam.  Zaczęłam się rozglądać po sali mimo to nie dostrzegłam mojego blondaska. Gdzie się podział ten idiota.? –Pójdę po jakiegoś drinka, zamówić i tobie.?
-Jasne. –zaczęłam się już denerwować. Jak on mógł mnie tak zostawić.? Na pastwę samej siebie. Świetnie, po prostu świetnie.. Gdybym ja go tak zostawiła jakbym poznawała go z moimi znajomymi to byłaby awantura jak nie wiem.. Zresztą ja nie mam przyjaciół. Bezradnie wzdychnęłam. Wyjęłam telefon i zaczęłam go przeglądać, czy kiedykolwiek już będzie dobrze. Akurat teraz kątem oka zauważyłam, że ktoś zbliża się do naszego (w sumie w tym momencie siedziałam tutaj sama, więc do mojego) stolika.  Podniosłam głowę, gdyż niegrzecznie byłoby przeglądać sobie telefon kiedy ktoś się do ciebie dosiada. Niestety popełniłam błąd. Serce zamarło mi na kilka sekund, kiedy dostrzegłam twarz mojego towarzysza. Nie mogłam złapać oddechu, a co dopiero jakkolwiek zareagować.
-Hej piękna. Widzę, że mnie poznajesz. –Alex. Usiadł naprzeciwko mnie i bacznie się mi przyglądał. Ja nie wiedziałam co mam robić… Chciałam stąd uciekać najszybciej jak tylko mogłam, jednak nie mogłam się nawet ruszyć. Nieprzyjemne wspomnienia automatycznie pojawiły się w mojej głowie. To jak byłam zamknięta w tej okropnej piwnicy.  Czułam jak do oczu napływają mi łzy, więc automatycznie je zamknęłam, co było jeszcze gorsze niż płacz. Jakim cudem on się tutaj znalazł.?  Przed oczami zobaczyłam TO wszystko od nowa… -Nie martw się skarbie, następnym razem jak cię dorwę nie dasz rady się uwolnić.
-Jesteś chory. –szepnęłam, jednak muzyka zagłuszyła moje słowa.
-Niall mnie tu zaprosił, jeśli chcesz wiedzieć. Trochę się spóźniłem. –tego było już za wiele. Czułam się zdradzona. Zbesztana. Obrażona. Czułam się jak ostatni śmieć.  Poczułam okropną złość głęboko w sobie. Wstałam od stolika i spojrzałam w kierunku chłopaka.
-Jak widzisz nie ma go tutaj, w sumie mnie też już nie. I nawet nie waż się iść za mną popierdolony psycholu. –odeszłam od stolika najszybciej jak tylko się dało. Cały czas oglądałam się za siebie, bałam się, że polezie za mną. Teraz jedyne co byłabym w stanie zrobić to krzyczeć, błagać i piszczeć. Nic więcej. Cały czas brnęłam przed siebie przepychając się przez tłum ludzi.  W końcu dotarłam do drzwi wyjściowych, po chwili byłam już na świeżym powietrzu. Zdążyłam się odwrócić, aby upewnić się, że za mną nie idzie. Wtedy właśnie na kogoś wpadłam. Panicznie od niego odskoczyłam.
-Przepraszam.. Ja.. Nie zauważyłam.. Cię.. –wyjąkałam. Po raz kolejny się odwróciłam. Co ja mam teraz zrobić.? Taksówka.? Przecież nie mam pojęcia gdzie jest Niall. Chciałam właśnie ominąć moją ,,przeszkodę”  kiedy poczułam mocny uścisk na ramieniu. Czułam, że mdleje w miejscu.
-Holly.?  -szybko podniosłam głowę i poczułam ogromną ulgę.




*POV Niall’a*




Nie mam pojęcia co ona robi na zewnątrz, jednak jest kompletnie przerażona.  Kiedy na mnie wpadła nie miałem pojęcia co się z nią dzieje. Jedyne co udało mi się dostrzec to strach i panika.  Chciała stamtąd uciec  za wszelką cenę. Jednak o wiele gorszą wiadomością było włamanie do naszego domu. Dokładnie o porze, w której nie powinno mnie być w domu.  Holly powinna być wtedy sama w domu.. No i Alex, który się spóźnił… Nie.. To niemożliwe, ubzdurałem sobie coś.. Ponadto jeszcze ta kruszyna cały czas się do mnie przytula.. Ciekawe co się tam stało..
-Zgaduje, że nie chcesz wracać do środka. –to dojebałem. Zaczęła płakać, a ja kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Japierdole nigdy nie zrozumiem bab. Coś powiesz a te od razu w płacz. Poszliśmy do samochodu. Nie mam pojęcia dlaczego poszła usiąść z tyłu, jednak nic nie powiedziałem. Napisałem tylko kumplom SMS, że mieliśmy włamanie do mieszkania no i że spadamy stąd. Następnie wsiadłem do samochodu i wsadziłem kluczyki do stacyjki. A co do Holly… Zaczynam poważnie się o nią martwić, cały czas płacze i cokolwiek bym nie powiedział jest jeszcze gorzej. Nigdy w życiu nie czułem się tak źle. Było mi jej naprawdę szkoda. Chce jej pomóc. Może nawet mógłbym jej pomóc, gdyby tylko chciała mi powiedzieć co się stało.
-Skarbie.. Uspokój się proszę i powiedz co się stało. –spróbowałem jeszcze raz. Niestety po raz kolejny bezskutecznie. –Jeśli, któryś z moich kolegów zrobił Ci jakąś przykrość to możesz mi powiedzieć, ja już sobie z nimi pogadam. –teraz zaczęła od nowa szlochać. Nadal nie wiedziałem o co chodzi.. I zaczynało mnie to coraz bardziej wkurwiać.  –Słuchaj nie chcesz to kurwa nic nie mów. Wiedz tylko, że przenosimy się do innego mieszkania. –podgłosiłem radio na fula i przestałem słuchać jej zawodzenia na tylnim siedzeniu. Niestety po jakimś czasie miałem już wyrzuty sumienia, kiedy najbardziej mnie potrzebowała po prostu ją olałem. Jestem pizdą. Chce się zmienić.. Staram się zmienić, jednak cały czas jestem pierdolonym skurwysynem. Westchnąłem .. Przyciszyłem radio i zatrzymałem się na czerwonym świetle. Odwróciłem się w kierunku mojej księżniczki. Chciałem ją przeprosić, jednak ona smacznie spała. Po tak długim płaczu dziwię się, że nadal wygląda tak idealnie. Mój skarb ma coś w sobie… Kiedy tak sobie śpi, marzę o tym by przytuliła się do mnie. Chciałabym aby jej słodkie usteczka dotknęły moich, chciałabym żeby jej malutka dłoń mężnie ciągnęła mnie do przodu. Zdziwiłbym się wtedy, skąd w takiej małej kruszynce tyle siły. W sumie.. To moja dziewczyna. Musi mieć coś w sobie skoro mi zaimponowała. W tym momencie usłyszałem klakson i znowu włączyłem się w ruch drogowy. Od naszego nowego domu dzieliły mnie kilometry. Paręnaście zakrętów i już byliśmy na miejscu. Kiedy wysiadłem z samochodu byłem lekko zmieszany… Obudzić Holly czy po prostu zanieść ją do domu. I czego się tak wystraszyła w tym klubie.? Muszę to wiedzieć.  I chce coś z tym zrobić. Powoli utworzyłem tylnie drzwiczki, gdyż moja kruszynka spała na szybie. Nigdy nie wyciągałem śpiącej dziewczyny z samochodu, tak żeby się nie obudziła. Jakimś cudem udało mi się to uczynić, zamknąłem drzwiczki nogą i ruszyłem po schodach do naszego nowego mieszkania. Starałem się jak najmniej ruszać (oczywiście w miarę możliwości) . Po kilkustopniowej wspinaczce po schodach byłem już pod drzwiami. Szczerze mówiąc zmachałem się trochę, jednak nie mam pojęcia jak wyciągnąć kluczę z kieszeni… Kurwa dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem.? Zbliżyłem się do drzwi i podłożyłem nogę w miejsce gdzie jeszcze przed chwilką była moja ręka. Gdyby nie drzwi wywrócił bym i siebie i Holly. Dlaczego akurat teraz musiała usnąć.?! Japierdole.. Jedno szybkie spojrzenie na mojego aniołka pozwoliło mi się uspokoić. Wyciągnąłem kluczę i otworzyłem drzwi, następnie szybko je wyciągnąłem i wrzuciłem do mieszkania. W sumie mądrzej byłoby najpierw pójść otworzyć drzwi, a potem po królewnę śpioszkę, ale teraz to i tak gówno z tego.  Z powrotem ułożyłem ją sobie na rękach i wniosłem do mieszkania. Zatrzasnąłem drzwi nogą, przez co moja królewna się obudziła. Szybko postawiłem ją na ziemie i zapaliłem światło. Była lekko skołowana.. Co nie zmienia faktu, że mogła się obudzić od razu przy samochodzie i oszczędzić mi walki z drzwiami. A pro po drzwi :
                                                          
                                                           Niall VS Drzwi

Runda 1. Dla mnie. Miałem ochotę iść zajebać w te pierdolone drzwi, jednak nie chciałem przestraszyć Holly. Znaczy się przestraszyć to chyba za mało powiedziane, bo ona była już kompletnie przerażona…
-Gdzie jesteśmy.? –szepnęła i zaczęła się rozglądać po mieszkaniu.
-W naszym nowym mieszkaniu.  –chłopie wymyśl coś szybko, bo jeśli dowie się, że mieliście włamanie to padnie ci tu na zawał.
-Dlaczego.?
-Pomyślałem, że… -szybko wymyśl coś… -że skoro moi znajomi tak chcieli wrócić do tamtego mieszkania, to niech sobie wracają. Chciałem żebyśmy mieli trochę prywatności.. –i kto jest mistrzem.? Niall Horan.! Któż inny mógłby wymyślić tak zajebisty plan.? Oczywiście, że tylko ja. Nie wiem jednak czy Holly ten pomysł spodobał się równie bardzo jak mnie.. Zrobiła wielkie oczy  i zaczęła się rozglądać. Chyba jest jeszcze za bardzo zaspana.
-Mamy coś do picia.? –tym pytaniem zbiła mnie z podestu.
-Jasne. Pierwsze drzwi po lewej to kuchnia. Poszukaj w szafce. –odwróciła się i ruszyła w głąb mieszkania, a ja zaraz za nią.




*POV Holly*




Znalazłam to czego szukałam już po otworzeniu pierwszej półki. Teraz tylko jakaś szklanka i kieliszek. Zaczęłam przeglądać wszystkie półki i w końcu dostrzegłam kieliszek, który nie zadowalał mnie w 100% jednak dało się to jakoś przeżyć. W końcu chciałam się tylko opić, więc co to za różnica czy pije z 50 czy nie.? Żadna. Wyciągnęłam też szklankę i nalałam sobie soku. Sięgnęłam po wódkę i wzięłam głęboki wdech. Nie usnę dzisiaj bez tego. Zabrałam się za otwieranie. Łokieć, czoło, korek. Teraz spokojnie mogłam sobie polać do kieliszka. Niby nie wolno sobie samemu polewać, ale ,,Kto bogatemu zadzwoni”*. Przecież przypału już mieć nie mogę. Jedynie Nialler mógłby wypierdolić mnie z domu, chociaż w jego przypadku to mogłoby być jeszcze gorzej, więc mam to w dupie. Podniosłam kieliszek w jednej ręce, sok pomarańczowy w drugiej i zabrałam się za picie. Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty kieliszek, aż wreszcie mój kochany chłopak pojawił się na tapecie. Dobrze, że podsunęłam sobie krzesło, inaczej byłoby ze mną bardzo źle.  Przelotnie na mnie spojrzał, po czym od razu wrócił wzrokiem na dłużej. Pomachałam mu ręką i polałam sobie kolejny kieliszek.  Szybko go przechyliłam i wtedy poczułam jego obecność za plecami.
-Nie powiedziałaś, że chcesz pić. –wzruszyłam ramionami.
-Teoretycznie powiedziałam, praktycznie nie określiłam.  –wiedziałam, że jest wkurwiony jednak mam to szeroko w dupie. Mógł nie zapraszać tam tego kutasa.
-Holly zaczynasz mnie wkurwiać.
-Fascynujące. –wypiłam kolejny kieliszek. Byłam już bardzo pijana, jednak nic nie mogłam na to poradzić. Załączyło mi się ssanie… Miałam ochotę na coraz większą ilość alkoholu.
-Jeśli nie przestaniesz pić…
-To co.?! –odwróciłam się do niego i spojrzałam mu głęboko w te pierdolone kurewsko piękne błękitne oczy. –Sprowadzisz Alex’a.?! Znowu.?! Czy może tym razem mam być zabawką innego twojego kolegi.? Za kogo Ty mnie masz Nialler.?! Za dziwkę.? Za szmatę.? Czy za zabaweczkę do wykorzystywania.? Wyobraź sobie, że ja też mam uczucia. I to, że jakiś typ mnie przetrzymuje to chyba nie w porządku prawda.?!
-Uspokój się do chuja.!!! –wydarł się na mnie. Jednak ja byłam za bardzo nakręcona żeby przestać.
-Ty kurwa myślisz, że on mnie tam przetrzymywał żeby sobie na mnie popatrzeć.? Czy żeby kurwa przywiązać mnie do łóżka.? Myślisz, że miałam z nim tak zajebiście.? –czułam słone łzy w oczach, które powoli zaczęły skapywać mi po twarzy. –Wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie tylko o tym, żeby zaciągnąć nas-dziewczyny- do  łóżka. Nie ważne czy się zgadzamy czy nie. –odwróciłam się i wzięłam resztę mojej wódki. Minęłam tego człowieka i pobiegłam na górę. Marzyłam o tym żeby zamknąć się w łazience. Otwierałam po kolei każdy z pokoi, w jej poszukiwaniu. Udało mi się jednak natrafić na śliczną sypialnie, w której od razu się zamknęłam. Pobiegłam szybko do okna i zasłoniłam okno. Boję się, że ktokolwiek mógłby mnie teraz zobaczyć.  Zapaliłam lampkę, gdyż w pokoju było totalnie ciemno. Wtedy dostrzegłam jakieś drzwi. Poszłam sprawdzić co się za nimi kryje i ucieszona dostrzegłam łazienkę. Nie wzięłam w dołu soku.. Cóż będę przepijać kranówką. Wyjęłam szczoteczki do zębów, które nie mam pojęcia skąd się wzięły i nalałam sobie trochę wody. Następnie zaczęłam swoją osobistą dyskotekę z butelką wódki w ręce i kubeczkiem wody.




*POV Niall’a*



Jak mogłem tak to spierdolić.? Dlaczego od razu się nie domyśliłem, że zaproszenie tam Alex’a, będzie dla niej ciosem poniżej pasa… Jestem pierdolonym idiotą. On ją skrzywdził w sposób, o którym nie miałem pojęcia. Dlatego chciała uciec z tego klubu, dlatego tak dziwnie się zachowuje kiedy chce się do niej zbliżyć. Przeszła tak dużo, a ja tak mało o tym wiem. Zdecydowanie za mało. Zabije tego skurwysyna. I osobiście sprawię żeby cierpiał dokładnie tak samo jak moja biedna kruszynka.  Muszę iść z nią porozmawiać zanim kompletnie się opije. Ruszyłem w kierunku schodów. Na szczęście tylko z jednego pokoju wypada światło. Ruszyłem w jego kierunku i szarpnąłem za klamkę. I nic. Mogłem się spodziewać tego, że się zamknie.
-Holly skarbie to tylko ja, proszę wpuść mnie. –czułem się jak ostatni frajer. OD kiedy to pierdole coś do drzwi.?
                                                       Niall VS Drzwi.

Runda 2. –Drzwi.! Zazwyczaj to po prostu z buta albo z bara wjeżdżam.
-Nie mam najmniejszego zamiaru. –odkrzyknęła. Japierdole…
-Kochanie przepraszam, proszę Cię otwórz. Dobrze wiesz, że jeśli ty mi nie otworzysz to sam je otworze. –nie wiem jak inaczej mam do niej mówić…
-To sobie otwórz. –nie miałem wyjścia. Wywarzyłem drzwi.

                                               Runda 3. (i ostatnia) – Nialler.!

Pojedynek wygrałem oczywiście ja. Mła, mła. –No ciekawe kto to posprząta, bo na pewno nie ja. –siedziała w drzwiach od łazienki z kubeczkiem z wodą. Płakała… Czułem jak serce mi się kruszy. Płakała przeze mnie…
-Holly posłuchaj mnie. Nie wiedziałem, że on cię skrzywdził. Przysięgam, że jakbym wiedział w życiu nie dopuścił bym do tego spotkania. Kocham cię i nie pozwolę aby ktokolwiek Cię skrzywdził. Zemścimy się na nim. –następne co czułem to jej usta na moich. Czuć było na nich wódkę i wodę. Tragiczne połączenie, jednak powiem szczerze, podobał mi się ten smak.









*,,Kto bogatemu zadzwoni” –powiedzonko wymyślone przez mojego bliskiego kolegę, który się opił i nie mógł wypowiedzieć ,,kto bogatemu zabroni” . Od teraz wszyscy w jego towarzystwie tak mówią, więc pomyślałam, że może nada to trochę śmiechu w tym ff <3


______________________________________________
Skarby strasznie się cieszę, że mogę być tutaj z Wami ♥
Przepraszam, że tak długo czekaliście ale złapał mnie kompletny brak jakiejkolwiek weny. :C
Dlatego musicie mi wybaczyć, jeśli uznacie to za nic nie warte gówno :C
To znaczy nie musicie, no ale ten tego moglibyście ;*
Kocham Wam ♥
No i tak kurwa jestem wredna (pisze se moje znaki interpunkcyjne jak chce ) ☺
I MADA FAKA KURWA MAĆ :P xD


+ Dodałam rozdziałek u siebie na blogu <3 http://brutalandvicious.blogspot.com/
#_=_

Zapraszam ;*

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 32.

*POV of someone unknown*



Zaczynało mnie irytować śledzenie tej pary dosłownie wszędzie, nawet gdy byli w swoim "gniazdku" musiałem/am sprawdzać co u nich. Po co? Musiałem/am się odegrać. Jak to się mówi "nie zawsze gra jest warta świeczki". Teraz, chyba jednak było inaczej. To w jaki sposób zostałem/am zraniony/a był jednym z najgorszym jakim można było otrzymać. Chcę aby jedno z nim poczuło mój ból choć w 50%. Kiedyś może odkryją kim jestem. Może kiedyś, ale czy to możliwe? Sami się kiedyś przekonamy. Chciałbym/chciałabym iść normalnie ulicą gdzieś za nimi, przed nimi. Nie mogę tak zrobić. Czemu? Powód jest dosyć jasny i oczywisty. Zostałbym/ałabym rozpoznany/a. Cóż na tym polegał problem i dlatego tak irytowało mnie ich śledzenie. 



*POV Holly's*




Niall ciągle wychodził. Może i niby się pogodziliśmy, ale stosunki tylko trochę się zmieniły. Gdy przychodzi do domu trochę gadamy lub oglądamy film albo idziemy na spacer. Cały czas to samo. Niallera nie ma praktycznie całe dnie w domu więc zorientowałam się, że ten dom nie jest tylko jego. Było tutaj jeszcze jakieś 4 pokoje lub więcej, które raczej do niego nie należały. Każdy był urządzony inaczej. Każdy miał swój unikatowy charakter. Pokój czasem mówi, więcej o człowieku niż możemy dostrzec. Postanowiłam więc, że każdego dnia sprawdzę jeden pokój i dowiem się o osobie zamieszkałej w niej. 
Na pierwszy ogień poszedł pokój dosyć różniący się od innych.
 Ściany w pokoju były białe. Jedna ściana było kompletnie pokryta jakimś graffiti, mogłam stwierdzić, że zrobił je sam. Koło tej ściany było pełno sprejów i był rozłożony biały papier na podłodze. Na środku pokoju  stało mahoniowe łóżko z śnieżnobiałą pościelą, tylko małe poduszki był koloru czarnego. Łóżko było dwuosobowe, chyba jak w każdym pokoju. Zastanawiałam się czy w którymś z tych pokoi mieszka dziewczyna. Czemu oni mieszkają wszyscy razem? Rozumiem przypadek Nialla, ale byłam też ciekawa ich życia, ich historii. Po prawej stronie od okna stała półka z książkami i jakimiś zdjęciami. Zbliżyłam się aby je zobaczyć.
Bałam się, bo w każdej chwili mógł wrócić Horan i opieprzyć mnie za to, że myszkuję nie w swoich rzeczach nie w swoim domu! 
Na zdjęciu zobaczyłam...
Nialla z tym chłopakiem, który mnie uratował od wujka może raczej uratował i uwięził. Byli w braterskim uścisku i uśmiechali się.Wyglądali na BARDZO szczęśliwych.
 Jak on miał na imię?
Austin? Andrew? Arthur? Niee inaczej...hmmm -Wymawiałam te imiona na głos.
Nagle usłyszałam za sobą oddech. Na mojej szyi czułam ciepły oddech. Bałam się odwrócić nie wiedziałam, kto to może być.
-To ja i Alex.. Mój były najlepszy przyjaciel? -Raczej to było pytanie jego samego do siebie. Nie chciałam nie potrzebnej kłótni. Odłożyłam zdjęcie w to miejsce, w którym leżało prawie bezszelestnie. Chciałam  stamtąd odejść i wyjść z pokoju ale nie pozwolił mi. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie jak najbardziej mógł.
-Nie bój się mnie proszę. -Szepnął mi do ucha przez włosy. Przez jego gorący oddech i delikatność z jaką to powiedział stanęły mi włosy na karku, to było urocze.
-Holly?
-Hmm? -"Spytałam" nadal patrząc na odłożone zdjęcie i inne które znajdowały się na tej półce. Nie poznawałam tam nikogo, więc skupiłam wzrok na tytułach książek, które znajdowały się na ich grzbietach.
-Spójrz na mnie, proszę. -Znów szepnął niemal błagalnie z nutą niewinności.
Odwróciłam się do niego przodem. Gdy tylko to zrobiłam, znów mnie objął tym razem luźniej lecz jego ręce prawie macały moją dupę. Nie chciałam ich zgonić, nie miałam nic przeciwko temu. Pragnęłam bliskości. Pragnęłam bliskości od niego. Ścisnął lekko moje pośladki i przysunął jeszcze bliżej. Byłam tak blisko niego, że dotykaliśmy się nosami, ale cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Jego niebieskie tęczówki, pokazywały troskę, zmartwienie i może miłość. Choć tego nie jestem pewna.
Staliśmy tak chwilę, gdy nagle spojrzeliśmy na swoje usta. Przysunął się jeszcze bliżej. Sięgnął jedną ręką do mojej brody i przysunął tak, aby nasze usta spotkały się.
Początkowo lekko je muskał, później pocałunek przerodził się w pożądanie. Oboje pragnęliśmy siebie tak bardzo, że to aż bolało nasze usta napierały na siebie, a ja zostałam przysunięta do parapetu obok regału. Nagle jego dłoń została zabrana z mojej twarzy. Myślałam, że już chce zakończyć pocałunek, a on po prostu posadził mnie na parapecie. Rozchyliłam nogi, aby mógł być jeszcze bliżej mnie. Teraz jego miękkie usta już nie całowały moich ust tylko moją szyję i żuchwę. Zostawiał raz delikatne i pełne lekkości pocałunki, które sprawiały ogromną przyjemność, a czasem pełne agresywności mokre i gorące pocałunki. Moje ręce błądziły gdzieś w jego włosach, zaś jego znajdowały się pod moją bluzką na plecach. Po jakiś 5 minutach tych zachwycających i pełnych rozkoszy pocałunków wrócił do moich ust. Tym razem od razu mój język spotkał jego. Toczyły one niesamowitą walkę, która nas rozgrzewała jeszcze bardziej. Siedząc na parapecie byłam na wysokości Nialla. Byliśmy tak blisko siebie, że czułam na swoim podbrzuszu jego podniecenie. Oboje byliśmy bardzo zaangażowani w ten pocałunek i w całą tą sytuację. Błądziliśmy dłońmi po naszych górnych partiach ciała, które były nadal zakryte ubraniami. Miałam ochotę je zedrzeć z siebie i z Niego. Nawet nie zauważyłam, że moje nogi są oplecione wokół ciała blondyna. Gdy zakończyliśmy nasz pocałunek, głównie z powodu tego, że zabrakło nam powietrza Niall zaczął bawić się moimi dłońmi. Splatał je razem, rysował coś na nich, całował każdą kostkę.
 Dopiero zaczynaliśmy poznawać wzajemnie swoje ciała. Nie byłam pewna czy jestem gotowa na kolejny krok.
Teraz ja pragnęłam aby jego oczy spojrzały na mnie. Lekko podniosłam jego brodę, aby spojrzał na mnie. Nie potrzebowaliśmy teraz słów. Rozumieliśmy, musieliśmy po tym ochłonąć. Nasze nie równe oddechy wyrównały się. Zeskoczyłam z parapetu i chciałam wyjść z pokoju i iść do łazienki, aby ogarnąć swoje włosy, które czułam raczej nie są  w ładzie. Gdy miałam już wychodzić, poczułam rękę zaciskającą się na moim nadgarstku.
-Wiem, że nie spędzaliśmy ostatnio jakoś fajnie czasu, ale nie po powód żeby uciekać teraz ode mnie i wstydzić się tego co teraz zrobiliśmy. To nic złego moja księżniczko. -Zaczął gładzić moje włosy. -Będziemy kiedyś robić gorsze rzeczy. Niestety osoby, które się kochają robią takie rzeczy! Więc nie wstydź się tego jasne kochanie? -Czułam jak do moich polików dopływa krew i robią się czerwone. Może byłam trochę tym skrępowana ale nie aż tak bardzo, jak on to przedstawił. 
-I za nim pójdziesz stąd, to chciałbym cię dziś zabrać na imprezę i poznać z kilkoma osobami. Uważam, że nadszedł na to czas. -Powiedział po czym lekko musnął moje czoło i policzek.
Miałam ochotę wreszcie gdzieś pójść. Niall niby powiedział, że mogę już "bez karnie" poruszać się po mieście, bo to już zostało załatwione i nie muszę się tym martwić, ale  i tak się bałam.
Nie miałam pojęcia jakie to będzie miejsce. Chciałabym wiedzieć też jak się ubrać, ale nie wiedziałam. I tu pojawiał się mój problem. Przymierzyłam chyba wszystkie możliwe rzeczy jakie miałam w szafie, ale nie wiedziałam co założyć. Postanowiłam, że założę dosyć krótką spódnicę na pewno nie za krótką. Sięgała mi do połowy ud. Więc spódnicę w kolorze pudrowym, która miała przewiązany pasek w tym samym kolorze z tego samego materiału, do tego luźna biała koronkowa koszulka na ramiączkach i do tego lity. Postanowiłam wziąć też lekki czarny żakiecik.  
Nie wyglądałam chyba tak źle? Mam nadzieję, że nie wyglądam jak jakaś idiotka. Ten look nawet mi się spodobał. Ciekawe czy spodoba mu się? 
-Niall! Chodź na chwilę, proszę. -Nikt mi nie odpowiedział tylko cisza.
Szybko zeszłam na dół i na blacie w kuchni zobaczyłam tylko karteczkę, szybko ją podniosłam i przeczytałam:

"Musiałem wyjść, wrócę koło 10, więc postaraj się być gotowa. Nie martw się tym, czy wyglądasz dobrze. Dla mnie nawet w starej, zasranej zasłonce byś wyglądała pięknie. Haha, jeżeli nie wiesz co zalożyć możesz iść na nago mi to nie przeszkadza skarbie! Z miłą chęcią chciałbym zobaczyć Twoje ciało w całej okazałości.
Twój Niall. xx


Na miejscu byliśmy po 11.  Zanim wyjechaliśmy Horan wziął prysznic i się przebrał. Gdy go zobaczyłam wyglądał zabójczo! To mało powiedziane, wyglądał niczym Bóg schodzący po schodach. Miał na sobie lekko opinającą się koszulkę w kolorze zgniłej zieleni do tego jasne jeansowe krótkie spodenki. Na ręce miał też zegarek ze skórzanym paskiem, a do tego miał zwykłe czarne vansy. Niby zwykły strój, ale podkreślał wszystkie jego zalety, a najbardziej nie przesadzone mięśnie i oczywiście jego niesamowicie niebieskie oczy. Jego włosy były ułożone idealnie. Wstałam z kanapy. Miałam ochotę go pocałować. Spojrzał na mnie.
-Wyglądasz powalająco, najchętniej zostałbym w domu i zdarł z ciebie te ciuchy. -Mruknął, łapią mnie za rękę.
Szłam wolny krokiem w jego stronę, stawiając nogę za nogą nie patrząc na niego tylko na swoje stopy i podłogę. Gdy byłam blisko niego stanęłam na jednej nodze, drugą trzymając w powietrzu,zgiętą w kolanie. Moja prawa ręka złapała go za koszulkę, mnąc ją i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Pocałunek był krótki, ale w tym czasie zdążył przysunąć mnie bliżej siebie i mnie objąć.
-Wyglądasz gorąco.. -Powiedziałam cicho. Nie wiem czy chciałam, żeby to usłyszał.
Objął mnie gdy szliśmy w stronę drzwi.
-To dla ciebie Holly - Szepnął mi na ucho.



*POV Niall's*


Jechaliśmy spokojnie. Nie śpieszyłem się bałem się. Bałem się tego, że najważniejsze osoby w moim życiu ją odrzucą.. Haha wyjebałem ich z domu tylko dlatego, że bałem się o nią, że się nie zaaklimatyzuje i będzie się bała swobodnie poruszać po domu. Miałem ich poznać z Jamesem, Andym, Michaelem oraz z Alexem. Tak z tym obleśnym chujem, który przetrzymywał Holly. Będę udawał, że nic nie wiem to chyba będzie dobre rozwiązanie? Spotkałem się dziś z nim. Obiecał, że będzie ją szanował. Nie miał zbyt dużego wyboru po tym co mu obiecałem, jeżeli tego nie zrobi.
Chłopcy wiedzieli dlaczego nie mieszkają w naszym domu.Zabrałem im klucze gdyby ich przypadkiem świeżbiło Trudno nie mieli tu nic do gadania. Może nie byłem ich tak zwanych "mentorem" ale liczyli się z moimi prośbami, jak ja z ich.
Zauważyłem, że nie tylko ja jestem przejęty dzisiejszym spotkaniem.
Położyłem rękę na jej udzie i potarłem lekko.
-Nie martw się, będzie dobrze jak cię nie zaakceptują i nie polubią to ich pozabijam. -Zażartowałem.
-Boję sie. Rozumiesz?! Co jeśli mnie nie polubią?!
-Haha, skarbie nie przejmuj się tym ok? Na pewno cię polubią! Ciebie nie da się nie lubić, jesteś wspaniała. Obiecuję, że cię pokochają. -Splotłem nasze palce i lekko zacisnąłem. -Będzie dobrze obiecuję.
Znalazłem miejsce na parkingu i wysiedliśmy.
-Poczekaj. -Powiedziałem i w pośpiechu wysiadłem z samochodu i pobiegłem w stronę jej drzwi. Otworzyłem je i podałem złapałem dłoń aby mogła wysiąść.
-Dziękuję - Odparła z uśmiechem i złapała moją dłoń.
Gdy tylko wysiadła zamknąłem drzwi i udaliśmy się w stronę klubu. Nasze palce były splecione. W ten sposób próbowałem dodać jej otuchy i przy okazji sobie. Bałem się, ze Alex może coś nie stosownego powiedzieć i że zaboli to Holly. On był nie obliczalny i zdolny prawie do wszystkiego!
Ominęliśmy kolejkę, która ciągnęła się do klubu i poszliśmy od razu do wejścia. Przywitałem się z ochroniarzami i prawie natychmiast nas wpuścili. Liczyło się to z małym oburzeniem ale nie zwróciłem na to jakiejkolwiek uwagi. Tylko pociągnąłem Holly za sobą i weszliśmy do budynku.
Czuć było tu alkohol, narkotyki i spoconych ludzi.
Klub był ogromny i przychodziłem tu dosyć często nie licząc ostatnich 2 miesięcy oczywiście. W dolnej części znajdował się parkiet i bar oraz kilka miejsc siedzących. Migały tu światła w każdym kolorze, który co chwilę się zmieniał od bieli aż do żywy fioletowy. Było tu wiele par ocierających się o siebie i uprawiające seks tu i ówdzie. Może nie było to miejsce godne kultury i poszanowania własnego siebie -mowa tu tylko o niektórych, ale było miłe i można było to normalnie porozmawiać. Poszliśmy na górę, po schodach, aby iść w miejsce umówionego spotkania z chłopakami.
Od razu gdy zobaczyłem kanapę, na której siedzieli chłopcy i śmiali się , że brakuje kogoś. Był to Alex. Mogłem się tego spodziewać, że go tu nie będzie.


*POV of someone unknown*

Wreszcie zakochańcy wyszli z domu. Była to jedyna szansa, którą mogłem/am wykorzystać, aby poszukać, czegoś o nich. Mogłem/am też zrobić coś co zaboli ich oboje.
Wiedziałem/am co chce zrobić i postanowiłem/am to zrobić. Wziąłem/wzięłam potrzebne rzeczy z jeppa. Następnym problemem było dostanie się do niego. Drzwi były zamknięte. Nie miałem/am żadnego klucza, lecz stare sposoby nigdy nie zawodzą. Miałem/am agrafkę w bluzie. Szybko jej użyłem/am. Drzwi otworzyły się bez większej oporności. Szybko przeszukałem/am cały dom. Nic w nim nie było ciekawego. Nic co by przykuło moją uwagę. Przez przypadek zrobił się mały bałagan, ale nie będę tego sprzątać. Zrobiłem/am jeszcze jedno, co chciałem/am tu zrobić i dlaczego tu się włamałem/am.
__________________________________________________________________________

Jak myślicie kto mógł się włamać do domu Horana i chłopków i teraz nowego domu Holly? 

Mam nadzieję, że rozdział się podoba :). Proszę o komentarze bo jest ich coraz mniej :cc.
Dziękuje, że jesteście z nami.