wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 38.


*POV Niall*

 

Po tym co jej zrobiłem dziwie się, że jeszcze chce ze mną przebywać. Myślałem, że nie wybaczy mi po tym jak wyprowadziła się do innego pokoju.  Szukałem już dla niej innego domu, w którym będzie w 100% bezpieczna, bez mojego towarzystwa. Nie podobało mi się to w ogóle, ale co mogłem zrobić ? Oddać ją.? W życiu.. Na szczęście na drugi dzień przebudziłem się w nocy słysząc otwieranie się drzwi. W myślach błagałem żeby nie były to żadne kłopoty. Otworzyłem lekko powieki, kiedy moje oczy ujrzały drobniutkie ciało mojej Holly. Czemu tutaj przyszła.? Czyżby chciała mnie zamordować.? Mam nadzieje, że ten pomysł nie strzeli jej do głowy.. Chociaż jeśli mam być szczery rozważałem taką opcje.  Niepewnie zaczęła się do mnie zbliżać, po czym zrobiła śmiały krok i weszła do łóżka. Byłem zszokowany, jednak postanowiłem udawać, że śpię. Usłyszałem tylko jak wzdycha i odwraca się do mnie plecami. Czułem się wtedy najszczęśliwszym facetem na świecie, jednak poczucie winy dawało mi we znaki. Mimo, że Holly mi wybaczyła, pojechała w moim towarzystwie na pogrzeb to jeszcze przyznała mi racje co do rozwiązania problemów. Niestety nie ubyło ich ani trochę, a było coraz więcej.  Chociaż jedno było wielkim plusem. Matka Holly prawdopodobnie odwoła na policji swoje zgłoszenie. Przynajmniej tak mówił Brian jak się z nim ostatnio widziałem. Poza tym mam dla mojej księżniczki niespodziankę. Mam szczerą nadzieje, że jej się spodoba.



*POV Holly*

 

Nialler „prosił” mnie żebym ubrała się w coś wyjątkowego. Co oczywiście oznaczało, że przygotował dla mnie zestaw ubrań, w których chciałby mnie dzisiaj zobacz. Fenomenalnie. Czasami zastanawiam się jak ja z nim wytrzymuje. Chyba za bardzo go kocham.. Udałam się do naszego pokoju i byłam w szoku. Nigdzie nie było żadnego pudełka ani sterty ciuszków dla mnie. Uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją na rozcież.. W to tu się ubrać.? Z Niallem wszystko jest możliwe.. Ale skoro nie naszykował mi żadnej sukienki oznacza to, że wie iż założę spodnie. No i tak zrobię. A dodatkowo skoro nie jestem już poszukiwana, nie mam zamiaru nakładać tony tapety jak robiłam to do tej pory. Wyciągnęłam zwykłe jeansy, biały sweter i buty na koturnie. Rzuciłam wszystko na łóżko. Z komody wyciągnęłam bieliznę i poszłam pod prysznic. Po dokładnym wypielęgnowaniu ciała  naciągnęłam na siebie bieliznę i wyszłam z łazienki.  W moje rozpalona ciało od razu uderzył chłód powietrza co wywołało gęsią skórkę. Automatycznie potarłam rękoma swoje ciało. Usłyszałam jak ktoś zatrzymał się koło drzwi od pokoju, więc od razu spojrzałam w tamtym kierunku.  Zatkało mnie. Alex stał w drzwiach i bacznie mi się przyglądał. Automatycznie naciągnęłam na siebie sweter i starałam się ukryć zakłopotanie.
-Szkoda, że dla mnie tak chętnie się nie paradowałaś w bieliźnie. –serce zabiło mi dwa razy szybciej. Znowu to samo.  Przez głowę przeleciały mi te okropne wspomnienia. Szybko ruszyłam w kierunku drzwi i zatrzasnęłam mu je przed nosem. Holly spokojnie, nic ci nie może tutaj zrobić.. Chyba.. Przekręciłam klucz w drzwiach. Usłyszałam jego głupkowaty śmiech i automatycznie mnie zemdliło.  Ale nie zamierzam się poddawać emocją. Poszłam po spodnie i zaciągnęłam je na siebie. Od razu lepiej.  Ręce nadal trzęsły mi się ze strachu ale starałam się to ignorować. Tak samo jak ignorowałam wspomnienia w mojej głowie. Wyciągnęłam skarpetki z szafki.. Piwnica..  Naciągnęłam je na swoje zmarznięte nogi.. Sznur.. Podeszłam do lustra w celu wysuszenia włosów. To okropne łóżko.. Tamto miejsce.. Myślałam, że pierwszy gwałt jest moim najgorszym wspomnieniem.. Ale to nic w porównaniu z drugim.. Moje ciało tak cierpiało.. Wszystko mnie bolało.. Dosłownie wszystko.. Czułam jak oczy zachodzą mi łzami. Dla otrzęsienia potrząsnęłam głową. Włączyłam suszarkę aby zagłuszyć swoje myśli.  Przynajmniej pomogło.. Nie słyszałam nic, oprócz tego cholernego urządzenia. Kiedy już skończyłam ze swoją głową, zaczęłam nakładać makijaż. To była miła odmiana spojrzeć na mnie w „naturalnym” wydaniem. Nałożyłam nuty co dodało mi parę centymetrów. Zawinęłam szalik na szyje, w końcu zbliża się zima.. Po czym narzuciłam dość ciepłą kurtkę, przecież i tak będziemy w jakimś pomieszczeniu. Z racji tego, że świeciło słońce wrzuciłam do torby okulary przeciwsłoneczne. Spojrzałam na swoje dzieło w lustrze, nie wyglądałam najgorzej ale do modelki brakowało mi dość dużo. Ruszyłam w kierunku drzwi i niepewnie je otworzyłam, Nialler miał na mnie czekać na dole. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pomieszczenia powoli schodząc na dół. Błagam tylko się nie potknij i nie spadnij z tych schodów. Czułam się jak małe dziecko, wstydziłam się tego, że moje buty wydają tyle hałasu, że zaraz każdy zwróci na mnie uwagę. Chłopak czekał na mnie przy drzwiach i szczerzył się jak idiota na mój widok. Jego koledzy oczywiście nie pozostawili mojego wyglądu bez komentarzy.
-Wowowowo Hol.
-Aleś się odjebała…
-To co Nialler będzie coś..-irytowały mnie te komentarze dlatego pokazałam im środkowego palca i ruszyłam do Horana, którego najzwyczajniej w świecie śmieszyła moja reakcja. Po opuszczeniu domu zaprowadził nas do samochodu, otwierają mi drzwi. Sam po chwili znalazł się za kierownicą.
-Muszę przyznać, że wyglądasz wspaniale. –powiedział całując mnie w policzek. –A co do niech, to przepraszam. –zapalił samochód i powoli zaczął wyjeżdżać z podwórka.
-Zemszczę się, jeśli ktokolwiek będzie chciał z którymś z nich być. –Nialler parsknął śmiechem.
-Mam nadzieję kotku, że zdajesz sobie sprawę, że to może nie nastąpić.
-Dlatego potrzebuje awaryjnego planu jakby coś. Gdybym miała jakąś koleżankę to mogłabym ją z którymś umówić.. –wzdychnęłam zrezygnowana. Moje życie jest dziwne. Nie mam przyjaciół, ojca, wujek to kompletny świr, mój chłopak to już w ogóle jakiś wariat, jego znajomi to pojeby, co ja w ogóle tutaj robie.? Definitywnie jestem pierdolnięta.
-Zawsze możemy kogoś wynająć jeśli to sprawi ci radość. –puścił mi oczko. Cieszę się, że nie starał się mnie pocieszyć. Przynajmniej nie okazuje mi litości, której nie chce.
-Pomyślimy jeszcze, ok.? A teraz powiedz mi gdzie jedziemy. –euforia ogarnęła moje ciało. Chciałam już wiedzieć gdzie mnie zabiera.
-To niespodzianka. –humor automatycznie ze mnie uleciał. Zajebiście. Niespodzianki Horana, nigdy nie są fajne, bo nigdy nie chce mi zdradzić ani kawałka tajemnicy. Zamiast podsycać moją ciekawość on automatycznie ją gasi.
-Nienawidzę cię. –zaczął się śmiać jak idiota, a kiedy uderzyłam go w ramie, zaczął udawać wielce poważnego.
-Któż by pomyślał.. A ja Cię kocham. –ciota, kretyn, dupek. –Proszę nie wyzywaj mnie w myślach, bo ja i tak tego nie słyszę. –dupek.. Mimo to lekko się zarumieniłam.
-Prooooooszę no.. Chociaż raz mi coś powiedz.. No proszę cię..
-Znowu to samo.. Zachowujesz się jak dziecko.  –foch.



*POV Niall*



-W takim razie spierdalaj. –czy to zawsze musi się tak kończyć.?
-Co powiedziałaś.? –mnie ta sytuacja zawsze tak samo bawi, a ona jak zawsze się denerwuje.
-Spierdalaj. –powtórzyła dobitniej.
-Jak zaczniesz się dobrze zachowywać to może ci coś powiem, ale jak cały czas będziesz mi mówiła spierdalaj to w końcu cię tu wysadzę. –udawałem jak tylko mogłem. Chciałem żeby myślała, że jestem śmiertelnie poważny, jednak naprawdę to strasznie mnie to śmieszyło.
-Przepraszam. –szepnęła. Ech nie chciałem żeby jej było przykro.. –A teraz no błagam cię powiedz mi cokolwiek, no proszę, proszę, proszę. –nawet nie wiem kiedy złapała mnie za rękę i patrzyła jak malutkie dziecko. Zacząłem się śmiać, prowadzenie samochodu w jej towarzystwie jest niebezpieczne.
-No dobra, ale puść mnie już, bo spowodujemy wypadek. –zrobiła to o co poprosiłem. –A więc.. Cokolwiek.! –znowu się obraziła. A ja mało nie pękłem ze śmiechu. –Kotku, stało się coś.. Przecież sama chciałaś żebym powiedział cokolwiek.
-Dobrze wiesz, że nie oto mi chodziło debilu. –jest zła.. Ech nie chce psuć jej już humoru, chociaż uwielbiam się droczyć. A już w szczególności z nią.
-Okey, okey.. Już ci coś tam powiem.. W schowku jest klucz. To podpowiedź do niespodzianki. Nic ci więcej nie powiem niezależnie jakbyś mnie prosiła i przekupywała. –oczywiście jak przypuszczałem nie dała mi spokoju całą drogę. Obrażała się, prosiła, błagała, przekupywała, groziła, krzyczała, nie odzywała się i proponowała parę naprawdę ciekawych rzeczy. Aczkolwiek nigdy bym jej tego nie zrobił. Z powodu jakieś głupiej niespodzianki była gotowana zrobić naprawdę wszystko. A cóż to byłaby za niespodzianka jeśli od razu bym jej powiedział, a potem zruchał.? Aż taką świnią to ja nie jestem. W sumie to może innym razem się na to zgodzę… Sam nie wiem..
-Możesz mi powiedzieć jeszcze tylko jedną rzecz.? –lol myślałem, że już odpuściła.. Powoli zaczynam tracić cierpliwość.. Czego nie można zrozumieć w słowie „niespodzianka”..
-Zależy co chcesz wiedzieć. -starałem się być miły, przysięgam.
-Daleko jeszcze.? –uśmiechnąłem się, wreszcie jakaś normalna rozmowa.
-Właściwie to teoretycznie już jesteśmy. –powiedziałem podjeżdżając pod wille.
-Ale dlaczego tu jesteśmy.? –ciekawe czy udaje, że nie wie o co chodzi, czy naprawdę nie domyśliła się jeszcze. Chociaż w sumie kiedyś wspominała, że długie podróże strasznie ją męczą.
-Zaraz zobaczysz.  –poszedłem jej otworzyć drzwi. Pomogłem wysiąść z samochodu i ruszyłem w kierunku mieszkania. –Użyj kluczyka. –wreszcie do niej dotarło. Uwielbiam na nią patrzeć kiedy jest taka szczęśliwa.  Skakała, piszczała, przytulała się do mnie, po czym znowu odtwarzała jakiś szalony taniec w powietrzu. Stałem obok niej i czekałem aż się uspokoi. Rozumiem musi odreagować całą podróż.  –Gdybym wiedział, że tak spodoba ci się na zewnątrz to nie kupował bym domu. –znowu oberwałem w ramie ale następnie dostałem słodkiego buziaka, po czym jeszcze jednego, i jeszcze jednego. Nialler lubi buziaki.
-Dziękuje idioto. –tym razem to ja ją pocałowałem. –Myślę, że jak byś powiedział mi wcześniej to mógłbyś dostać coś więcej.
-Zamknij się, bo wszystko psujesz. –znowu ją pocałowałem i pociągnąłem w kierunku drzwi. –Otwieraj, bo zimno.
-Zastanowię się. –definitywnie też uwielbia się droczyć.
-Holly. –dobra już dobra. Wywróciła oczami i otworzyła drzwi.





                                                                      ***




Kiedy już wystarczająco wyszalała się we wnętrzu przyszła czas na poważną rozmowę. Nie chciałem jej popsuć humoru. Ale kiedy będzie bardziej odpowiedni moment od tego.? Nie mam zamiaru niczego przed nią ukrywać. Jeśli bym tak robił to w końcu odeszłaby ode mnie. A tego nie chce. Za bardzo ją kocham. Zaparzyłem herbatę i zaniosłem ją mojej księżniczce. Siedziała koło kominka.
-Holly musimy pogadać. –odwróciła się w moją stronę. Była smutna. Stało się coś jak mnie nie było.? –Ey żabko co jest.? –odstawiłem kubek na stolik i przytuliłem ją do siebie.
-Nic po prostu nie chce żebyś mnie zostawiał. –uff. Dziewczyny są dziwne.. Ale rozumiem ją, każda nasza przeprowadzka, kończyła się przywiezieniem jej gdzieś i zostawienie kompletnie samej. Mogłem o tym pomyśleć.. Pocałowałem ją w czoło.
-Nie zostawię cię. Póki co oboje jesteśmy tutaj zamknięci. –szepnąłem. –A teraz posłuchaj mam dla ciebie dwie wiadomości, złą, złą i dobrą.
-Ale to są trzy wiadomości. –jęknęła. Uwielbiam kiedy mnie poprawia.
-Nieprawda, bo jedna ma dużo wspólnego z drugą, więc można ją złączyć w całość.
-A więc najpierw chce złe. Może dobra potem osłodzi mój humor. –jest taka mądra. Jak jej nie kochać.?
-Przeprowadziliśmy się z dwóch powodów. Chce żebyś czuła się bezpieczna i nie musiała patrzeć na Alexa codziennie. –posłała mi uśmiech wdzięczności. –A drugim jest to, że twój wujek chce cię zamordować. –krew odpłynęła jej z twarzy. Kurwa dlaczego ja nie umiem jakoś delikatnie przekazywać informacji… -Ale pamiętaj, że jesteś tu ze mną.. I jest jeszcze jedno…
-Mów jestem gotowa na wszystko teraz.
-Proszę cię obiecaj mi, że mnie nie zamordujesz jak ci to powiem. –pokiwała głową. –Holly, powiedz to, proszę, to dla mnie bardzo ważne.
-Obiecuje. –chyba więcej nie mogę od niej wymagać.
-Pamiętasz jak mówiłem Ci, że zapłaciłem pewnej grupie chłopaków, za to, żeby zamordowali twojego tatę.? –pokiwała głową. –Teraz będą cię ochraniać. –spodziewałem się wszystkiego, opierdolu, złamania obietnicy, płaczu, krzyków.. Ale nie SPOKOJU. Siedziała tam taka spokojna i tylko się na mnie patrzyła. –Holly powiedz coś, błagam..
-To są te złe wieści.? –szepnęła. Kiwnąłem głową. –Cóż mogło być gorzej. –powiedziała i położyła się na kanapie. No tego to ja się nie spodziewałem.
-Holly.. Ale.. Jak to mogło być gorzej.? Dobrze się czujesz.? –zacząłem panikować. Ona natomiast podniosła się i zmieniła pozycje. Teraz leżała na moich nogach. Co trochę mnie uspokoiło, jednak nie do końca.
-Spodziewałam się, że prędzej czy później coś takiego może mieć miejsce. Nie myślałam jednak, że to stanie się tak szybko.  A wiesz czym sobie na to zasłużyłam.? –była spokojna, ale dla pewności sprawdziłem czy nie ma gorączki. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku.. –Nialler.!
-Podejrzewam, że albo myśli, że zabiłaś swojego ojca, albo myśli, że to twój szalony chłopak.
-A więc mój szalony chłopaku musimy zrobić wszystko żeby się go jakoś pozbyć z naszego życia prawda.? Przecież nie możemy pozwolić żeby nas ktoś rozdzielił. –pocałowała mnie, a ja byłem w kompletnym szoku. Chciałem jej to jakoś delikatnie powiedzieć. Chciałem jej wyjaśnić, że musimy go zabić, a ona to powiedziała jakby mnie pytała czy chce kanapkę z serem. Coraz bardziej mnie zadziwia.





*POV Holly*





Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Ale bo on myślał.. ? Że nie rozważałam tego, że ktoś będzie chciał mnie zabić.? Wiedziałam, że prędzej czy później pomyślą, że jestem dla nich zagrożeniem. Przecież zawsze mogłam iść na policje i wszystko zgłosić. Może i było już za późno, ale przynajmniej bym to zgłosiła. Ktoś zawsze już by na mnie uważał. Widząc troskę w oczach Nialla wstałam z niego i usiadłam mu na kolanach. Przytuliłam do siebie, po chwili jego ręce objęły moją talię.
-Nialler posłuchaj. Spodziewałam się, że to kiedyś nastąpi, bo jestem dla niego zagrożeniem. Zawsze mogę iść na policje i wszystko zgłosić. Nie zrobię tego. Ale mogę. Tak samo prędzej czy później Alex też będzie chciał się mnie pozbyć. Przepraszam, że wciągnęłam cię w moje problemy, ale kocham cię i nie zamierzam cię teraz porzucać dlatego, że mam kłopoty.
-To chyba ja powinienem cię przeprosić. –pocałowałam go aby przestał mówić.
-Zamknij się, bo wszystko psujesz.  –pocałowałam go jeszcze raz. Kiedy się odsunęłam oboje zaczęliśmy się śmiać. –Ok, to teraz jakie masz dobre wiadomości lamusie.?
-Twoja mama jutro tu przyjedzie z Brianem. –serce zabiło mi dwa razy szybciej. Ile czasu nie widziałam się z mamą..
-Dziękuje. –wtuliłam się w niego ponownie rozkoszując się jego dotykiem. –Kocham cię. Tylko mamy jeden problem.
-Jaki znowu problem.? –warknął zirytowany.
-Podejrzewam, że moja mama nie zaakceptuje ani Ciebie ani tego, że tutaj zostaję, więc stwierdzam, że trzeba będzie ją okłamać dla jej własnego dobra. A niestety ja w tym nie jestem tak dobra jak ty.
-Mam okłamać twoją mamusię.? Ależ nie ma sprawy kotku. –skradł mi kolejnego buziaka, wywołując uśmiech na mojej twarzy.




_______________________
Oto taki przedwczesny prezent Mikołajkowy ♥
Mam nadzieje, że rozdział Wam się spodoba ;)
I że nie uważacie Holly za jakąś psychiczną debilkę xD

Trzymajcie kciuki za mnie i Patkę, bo w przyszłym tygodniu mamy próbne egzaminny (y)

Buziaki i miłego czytania :*