wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 37

PRZECZYTAJ
Rozdziału nie było długooooooooo za co wielkei PRZEPRASZAM. Wiecie nauka i te sprawy. Rozdział napisałam ja i Kornelia połowę ja i połowę ona. Nie wyszło chyba tak źle.
Mam nadzieję, że bd komentować. Nie wiem czy czytaliście poprzedni proszę sprawdźcie, bo jest mało kom. 
Miłego czytania, do następnego ♥



______________________________________________________________
*Holly's POV*




Czy to wszystko nie było cholernie dziwne? Dałam dotykać się, pieścić i całować facetowi, którego zobaczyłam i miałam od razu ochotę zrobić z nim coś niegrzecznego. To wszystko działo się za szybko. Minęło jakieś 7 miesięcy od kąd się znamy a mam wrażenie jakby były to dobre 3 lata.
Wiedzieliśmy na prawdę sporo o sobie. Przeprowadzaliśmy się chyba już 3 razy a nadchodziła już kolejna przeprowadzka..
Czemu?
O moim zaginięciu było głośno. Cholernie głośno. Po ponad miesięcznym "poszukiwaniu" własnoręcznie ojciec postanowił iść na policję. Oczywsice ten Skurwiel podkoloryzował cała sytuację. Stwierdził że był,u mnie okres buntu i ze uciekłam z jakimś chłopakiem, który wpadł do jego domu i go pobił bez powodu.
   Miałam ochotę jechać do domu przytulić mamę i Braiana, powiedzieć ze wszystko jest ok, ze jestem cała i zdrowa. Opowiedzieć jej co się ze mną działo, co tak na prawdę zrobił mi ten obleśny chuj, który był moim wujkiem. Opowiedzieć o tym wszystkim co mnie spotkało. Chciałam tego tak cholernie. Nie było to niestety możliwe. Wszystko wyglądałoby inaczej gdybym była pełnoletnia, ale niestety, nie byłam. Chłopaki nadal mieszkali tam gdzie mieszkali. Często tam przebywałam, sprzątałam, gotowałam i robiłam wszystko żeby zabić nudę.
 Czemu z nimi nie mieszkaliśmy?
  Odpowiedz jest cholernie prosta, nie mogliśmy wychodzić do tego miasta, musieliśmy się gdzieś zaszyć. Najłatwiej byłoby wyjechać z kraju, ale to nie było możliwe.
 Aby gdziekolwiek wyjść, musieliśmy udawać się do miejsc dla cholernie bogatych albo tych najgorszych. Jeździliśmy wszędzie gdzie się dało; restauracje, kina, wesołe miasteczka nawet raz byliśmy w klubie i oczywiście sklepy. Nie chciałam od Nialla żadnych ciuchów czy biżuterii, więc często się i to kłóciliśmy. Niall w telefonie miał zapisane w jakim sklepie czy czymś innym byliśmy, kiedy i gdzie. Nie mogliśmy pokazywać się 3 razy w tym samym miejscu. Gdy wybieraliśmy się gdzieś, gdzie było wielu ludzi, zakładałam soczewki, robiłam mocny makijaż, który zmieniał trochę optycznie moje koturny i doczepiałam pasemka włosów. Wszystko po to abym nie została poznana. Początkowo dziwnie było mi widzieć na drzwiach, szybach, tv czy ulicy swoje zdjęcie nad którym pisało "ZAGINIONA!!".
 Było to zdjęcie z collage, z ostatniego roku. Powinnam być na jakiś cholernych studiach, ale nie mogłam iść. To wszystko było cholernie skomplikowane.
Dziś miałam spotkać się z Niallem, z którym nie widziałam się od 4 dni. To było masakryczne. 
Nie rozstawaliśmy się na tak długo. Przy okazji miał przyjechać z Brianem, z którym nie widziałam się prawie 5 miesięcy.
Cholernie bałam się tego spotkania. Nie chciałam płakać, ale nie wiedziałam czy powstrzymam łzy.


***
(Dwa dni wcześniej)
-Holly chodź na dół szybko. -zawołał mnie James. Myślałam że coś się stało. Założyłam szybko jakąś bluzę Nialla, z którą spałam. Tak pięknie pachniała.
Zaspana zeszłam na dół, można powiedzieć, ze prawie zbiegłam. Miałam jakąś cichą nadzieję, że Niall przyjechał albo Brian.
-cześć, przepraszam, ze cię obudziłem ale ja do cholerny nie wiem co mam zrobić! -stał tak w salonie przed kuchnią i wymachiwal rękoma. Poczułam jakiś dziwny zapach.
-eeee James? Co ty robisz? Czujesz to? -starałam jakoś ogarnąć to co się dzieje.
Poszłam do kuchni a on zaraz za mną.
-Chciałem zrobić śniadanie. Bekon, jajecznica i kawa. Wstawiłem expres wszystko ładnie, kawa się udała. Następnie wyjąłem bekon i jajka i wstawiłem patelnie. Wrzuciłem to wszystko jak się nagrzała, przykryłem i poszedłem wziąć prysznic. Nie było mnie jakieś 15 inut!  Zobacz co się do cholery stało!  Czemu to jest czarne i wali jak chuj? Czemu to się dymi? Holly? Co zrobiłem nie tak? -stał tak przerażony i patrzył na mnie wielkimi oczyma.
Nie wytrzymałam zaczęłam się śmiać.
-hahahaha, JAmes Hahah spokojnie. Nic się nie stało po prostu wszystko się spalilo. Ja to posprzątam i zrobię ci sniadanie, ale ty Idz się ubierz.- Stał przede mną w samych bokserkach i spływała z niego woda. Wyglądał tak seksownie. Uśmiechnął się do mnie. Wiedział o co chodzi. Stał tu prawie nagi!
-spokojnie księżniczko. Przecież nie wyglądam tak źle, ze nie możesz na mnie patrzeć. Chyba wręcz przeciwnie hmm? - zabawnie poruszył brwiami. Nawet nie zauważyłam jak mnie przytulil. Wsadził swoje zimne ręce na moje plecy. Zaczęłam się śmiać i wić. Zaczęłam uderzać pięściami lekko Jamesa w klatkę piersiową.
-puść mnie! Hahhaha błagam masz zimne ręce!
-oj nie tak łatwo co się mowi?- patrzył mi prosto w oczy i dmuchnal w twarz.
-o ty debilu!  Puść mnie już! Hahahha. - po tych słowach zaczął mnie łaskotać.
-Hahahha błagam Hahhahaha! -śmiałam się bardzo głośno.
Nagle usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Był to Alex.  Prawie wogólne Nie wychodził z pokoju kiedy ja tu byłam. Albo tylko wtedy kiedy byłam w swoim pokoju.
Spojrzal na nas z pod byka.
-twojemu przydupasowi to by się raczej nie spodobało. -rzucił mi zimny i dziwny uśmiech.
Staliśmy tak z jamesem nie ruszając się.
-to ja zrobię to śniadanie. -kiwnelismy do siebie głowami i wtedy James wyszedł z kuchni.
Zostałam sama z Alexem a kuchni.
Bałam się cholernie miałam nadzieję, że wyjdzie tu za chwilę. musiałam go minąć bo stał koło expressu od kawy i czekał aż zaparzy się kawa, a 2 metry dalej za nim była lodówka.
Spojrzałam na niego kątem oka, udając ze sprzątam to co nabałaganił poprzednik.
-wiem, że na mnie patrzysz, malaaa... -jakby chciał dokończyć a nie mógł. Wzdrgnelam. Prawie podskoczylam że strachu na dzwiek jego głosu. -może mi też zaproponujesz śniadanie?  Może też przyjdę tu prawie nagi i cię przytule?  Bawisz się tu w dziwke. Sorry ale Emmy raczej tu suko nie zastapisz. Po za tym oni są już inni. Nie będą się dzielić żadną pierdolna dziewczyna. Co się kurwa z nimi stalo? Nie jesteśmy już tym samym zespołem. Jeżeli kurwo zniszczysz to jeszcze bardziej to obiecuje, ze umrzesz szybciej niż ci się zdaje.
***



Z niecierpliwością czekałam na nich w salonie. Siedziałam na sofie. Bawiłam się paznokciami i lekko ruszalam noga.Stresowałam się jak cholera. Jeszcze na dodatek po głowie ciągle chodziła mi ta sytuacja z Alexem. Nialler nigdy nie wspominał mi o żadnej Emmie ! Kim była dla niego.. Sory dla nich ? Jeśli dobrze zrozumiałam, bądź z tego co mi zasugerował… to było ohydnę.. Jak można.. Tylu facetów ? Z jedną dziewczyną ? Fuu.. Nie chce nawet o tym myśleć. Na całe szczęście byłam sama w domu. Nie miałam ochoty spotkać się z tym posranym Alexem.. Na dodatek James.. Ehh.. Niewinne żarty mogą się przerodzić w awanturę z Niallerem. A tego nie chce. Nie mam siły do tej całej sytuacji, szczególnie, że zaraz ma być tutaj mój brat ! Mam nadzieję, że będę z nim mogła trochę pobyć sam na sam. Inaczej to chuja się dowiem. Wstałam żeby jeszcze raz zrobić oględziny domu. Wszystko niby wyglądało zajebiście.. Ale czy tak było. Zdenerwowana przygryzłam wargę.. Ile jeszcze ??? Na moje szczęście usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak wariatka do nich poleciałam, wtedy przypomniałam sobie, że to niekoniecznie może być mój chłopak. A co jeśli narobiłam za dużo hałasu ? A jeśli to policja ? Przerażona podeszłam do okna i lekko odchyliłam zasłonkę. Uff to na szczęście oni. Otworzyłam drzwi i już wtulałam się w mojego braciszka. Przepraszam Niall, ale mój brat jest teraz najważniejszy.


*POV Brian*

Cieszyłem się, że w końcu ją zobaczyłem. Siedzieliśmy już parę godzin w „jej pokoju” a i tak nie mogła się nagadać. Cały czas wypytywała się o matkę.. Nie zdążyłem jej jeszcze wszystkiego opowiedzieć, a już zasypywała mnie gradem innych pytań. I tak ciągle. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Na dodatek muszę przyznać, że zmieniła się trochę. Wyładniała.. Zrobiła się bardziej radosna, cieszyły ją takie głupoty, o które nigdy bym jej nie podejrzewał. Szkoda, że muszę ją tak zmartwić.. Ale kto jej powie? Niall pewnie nawet o niczym nie wie. Chociaż może są jeszcze tego plusy. Przynajmniej będzie mogła wrócić do domu i matka nie będzie się tak o nią martwić.
-Brian, stało się coś ? Zbladłeś.
-Słuchaj Holly, ja muszę już jechać. James już pewnie na mnie czeka. –zrobiło jej się smutno, a to nie była nawet namiastka tego, co musiałem jej powiedzieć. –Ale to jeszcze nie wszystko.. Usiądź może co? –zdenerwowała się.. Kurwa jakby i tak nie było trudno mi tego powiedzieć.. Dobra Brian jesteś facet, nie pizda. –Holly chodzi oto, że ktoś zamordował naszego ojca. Przepraszam, ale naprawdę nie mogę już zostać i nie miałem Ci kiedy tego powiedzieć. Tutaj masz mój numer, jak będziesz chciała wrócić do domu to zadzwoń. –ruszyłem w kierunku drzwi, nagle poczułem jej rękę na ramieniu.
-Kto –szepnęła ledwo słyszalnie.
-Nie mam pojęcia, jakiś facet.
-Jasne, trzymaj się Brian. –przytuliła mnie.. Nie widziałem po niej, że jest załamana. Przyjęła to całkiem dobrze.. No ale co ja poradzę.. Muszę spadać.



*POV Niall*

Nie wiem co się dzieje ale siedzi już tam sama kolejną godzinę. Zaczynam się martwić. Po raz kolejny spróbowałem się do niej dostać, tym razem się udało. Siedziała na łóżku w kompletniej ciemności.
-Nie zapalaj światła. –szepnęła. Co ona odwala.? Nigdy się tak nie zachowywała.. Zapaliłem lampkę i przysiadłem się do niej.
-Powiesz mi co się stało.? –chciałem być delikatny ale powoli zaczynałem się wkurwiać..
-Ktoś zamordował mojego ojca. –skąd ona już o tym wie.?! Chciałem jej powiedzieć.. No tak !!! Brian. Ten gówniarz zjebał całą sytuacje.. –Powiedz, że nie miałeś z tym nic wspólnego. –zatkało mnie.. Jak się domyśliła.?! Jak.?! –Spójrz mi w oczy i to powiedz, słyszysz.! –zrobiłem jak „prosiła” ale nie odezwałem się ani słowem. Nie mogę jej okłamywać. –Zniknąłeś na kilka dni.. Obiecałeś, że rozwiążesz nasze problemy.. To muszę ci skarbie powiedzieć, że zajebiście je rozwiązałeś. Zajebiście.
-A co innego kurwa miałem zrobić.! –krzyknąłem. To był błąd. Łza po łzie spływały po jej twarzy. Podpisałem nad sobą akt mordercy. Tylko kurwa nie ja to zrobiłem. Zapłaciłem komuś innemu.. Ale czy to ważne.? Myślałem, że jej pomogę, a skończyło się tak. Kłótnia.
-Mówiłeś, że nie jesteś mordercą. Uwierzyłam ci. Mówiłeś, że mnie kochasz. Uwierzyłam. Mówiłeś, że nigdy mnie nie skrzywdzisz. Uwierzyłam. Mówiłeś, że będziesz mnie chronił. Uwierzyłam.. Możesz mi powiedzieć Kochanie dlaczego jestem taka głupia i ci uwierzyłam.
-Kotku ja..
-Nie przerywaj mi.!!!!!!! –wykrzyknęła. Jest załamana, a mnie rozpierdala od środka kiedy tak do mnie mówi. Najchętniej bym jej teraz zajebał, albo chociażby przytulił. Nie zrobię ani tego ani tego. Dlaczego.? Albo jej zrobię krzywdę albo mnie odtrąci, a tego bym nie przeżył. –Zamordowałeś mojego ojca. Mieszkam w domu z facetem, który mnie zgwałcił. Boję się mrugnąć okiem kiedy jest w pobliżu. Poszukuje mnie policja, uciekłam z domu, mieszkam z mordercą, i gwałcicielem pod jednym dachem. Jakby tego było jeszcze mało, 2 dni temu Alex powiedział mi, że nigdy nie będę Emmą. Zatkało cię co.? Powiem ci, że zajebiste uczucia są teraz we mnie. Dowiedzieć się, że twój chłopak dzielił jakąś dziwkę ze swoimi kolegami.! Fenomenalnie. Brzydzę się teraz samej siebie, wiesz.? –w końcu zamilkła.. A ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. –No powiedz coś na swoją obronę.. Proszę powiedz.. Nie mogę przecież kochać takiego okropnego człowieka.! – zaczęła płakać.. Zajebiście.. Nie wiedziałem, czy mogę jej dotknąć, jednak posłuchałem serca i przyciągnąłem ją do siebie. Poczekałem aż się trochę uspokoi i zacząłem swoje tłumaczenie.
-Kochanie to nie ja zabiłem Twojego ojca. Zapłaciłem innym żeby to zrobili. Nie osądzaj mnie źle, chociaż powinnaś. Nie miałem innego wyjścia i dobrze o tym wiesz.. Dopóki by żył nie wróciłabyś do domu, do mamy i brata.. Nie przestała by szukać cię policja i nie przestalibyśmy się przeprowadzać. Wiem, że to Cię męczy.. Ale pomyśl sobie co by ci zrobił jak wróciłabyś teraz do domu.. Po prostu to sobie wyobraź.. Co do Emmy.. Kochanie dobrze wiesz jaki byłem i jaką mam opinie. Nie spodziewaj się, że moje życie było piękne i grzeczne, zanim cię poznałem, bo nie było. Pieprzyłem się z dziewczynami jak najgorszy szmaciaż, ale przy tobie się zmieniłem. Kocham cię i robię wszystko żeby tobie było jak najlepiej. Nie wiedziałem, że aż tak się źle czujesz w jego towarzystwie, chociaż powinienem się domyśleć. Przepraszam, jestem tylko człowiekiem i nie wszystko mogłem przewidzieć. Jedno jednak musisz zrozumieć wiedzieć. Kocham Cię ponad życie i nie pozwolę Ci tak łatwo odejść. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła, a jak będzie trzeba to zrobię nawet więcej.



*POV Holly*
Możecie powiedzieć, że jestem pojebana, bo prawdopodobnie jestem. Ale kocham go. Nie potrafiłabym żyć bez niego. Nie mówię, ze wybaczyłam mu od razu.. Przeniosłam się do innego pokoju. POKOJU EMMY. Tak bynajmniej kiedyś nazywali ten pokój. Niestety już po pierwszej nocy stwierdziłam, że nie mogę żyć obrażona na niego. Moje serce biło coraz szybciej za każdym razem kiedy go widziałam. A starałam się go unikać najbardziej jak się dało. Miłość jednak robi z człowiekiem swoje. Następnego dnia, przyszłam do niego w nocy i po prostu poszłam spać. Wiedziałam, że się obudził, jednak dobrze udawał. Kocham go. I już zawsze będę kochać. 
Teraz właśnie stoimy z daleka od wszystkich na pogrzebie mojego ojca. Oczywiście musiałam się natrudzić z make-up’em żeby nikt mnie nie poznał ale udało się. Cieszę się, że mogę trzymać za rękę mojego chłopaka w takiej chwili. Potrzebuje go. Teraz i zawsze. Kiedy zobaczyłam trumnę, musiałam się odwrócić i do niego przytulić. Kilka pojedynczych łez pociekło mi po policzku. Żegnaj ojcze.
-Chodź Niall, nic tu po nas. Aaa i jeszcze jedno.. Dziękuje, że jesteś i za to co zrobiłeś. To naprawdę rozwiąże większość naszych problemów. Kocham Cię.