środa, 26 czerwca 2013

Rozdzial 2

Lecz gdy bylam juz przy koszu uslyszalam.......
Wlasnie ujrzalam, cos czego by sie nikt nie spodziewal raczej nie zobaczylam, poniewaz panowal juz polmrok ale rowniez uslyszialam
-Niall czy cie kurwa juz na prawde pojebalo?!-byl to zdecydowanie meski glos
-mnie kurwa mnie? A kto mnie w to gowno wpakowal po tym wszystkim? Kto? No tak kurwa ty Alex! Tobie moge to zawdzieczac!
-tak kurwa a kto ci kazal to tu przywozic?! Kto kurwa gliny cos wyczuly wiesz, ze oni zrobia wszystko, zeby znow zjebac ci zycie?
- noo co ty panie madry mi nie powiesz, wiesz co idz sie pierdol z ta Megan czy jak tam tej nowej dziwce
-ona kurwa nie jest dziwka zrozum.-zobaczylam ze wyzszy chlopak zlapal.go za szyje i przycisnal do auta.
-zostaw mnie skurywysynie..-powiedzial dosyc cicho.
 Nie wiedzialam co zrobic czy zaareagowac czy nic nie robic.
Nie widzialam ich twarzy stali zbyt daleko od jakiegokolwiek oswietlenia.
To bylo okropne stalam jak wryta i nie moglam nic zrobic.
Nawet jezeli bym chciala to jak?
Nie mieszkali tu znalam tu wszystkich moich sasiadow. Zreszta osiedle nie bylo zbyt wielkie wiec bez wachania moglam wskazac gdzie kto mieszka.
- na prawde myslalem ze byles tam nie bedac chory.. Ale..
-noo co kurwa?- powiedzial chyba ten Niall czy jak mu tam.-no powiedz too..
-jestes chory!! Ten zaklad psychiatryczny ci nie pomogl nie bierzesz lekow nic. Zobacz co z ciebie zostalo. Widzisz co? Wrak czlowieka, a nie tego Nialla poznalem i nie tego wczesniej podziwialem.-zobaczylam jak Niall przejezdza palcami po swoich wlosach, ciagnac przy tym koncowki.
-dobrze wiem co masz na mysli jestem pierdolonym, nieobliczalnym i chory chujem. Tak? Tak, trudno to powiedziec?
-nie, nie mialem tego na mysli, ale czasem sie zachowujesz jak ostatni dupek bez uczuc i czasem na prawde mam ochote cie zabic.
-dobra wiesz co Alex? Skoncz slodko pierdolic i slodzic, bo to ani zabawne ani mile.-byl niezle wkurzony, ale staral sie byc opanowany i powazny.
 Juz calkiem sie zamyslilam bylam ciekawa powodu ich klotni. Nie sluchalam ale po miedzy nimi, nadal byla "lekka" wymiana zdan. Jesli wogole tak to mozna nazwac.
-Jestes taki odwazy to mnie zabij tu i teraz!-Powiedzial Niall.
-Noo sam tego chciałeś.-powiedział chłopkach po czym wyjął ze spodni pistolet.
-zabijesz mnie tak jak Josha i innych? Za to ze nie jestesmy tacy jak ty? Za to, ze nie mozesz byc tym pierdolonym szefem?
-licze do 20 i strzelam w nia-wskazal na mnie palcem -a pozniej w ciebie skarbie.-powiedzial i zaczal sie cicho smiac
 Nagle zobaczyłam, że jeden z nich biegnie w moją stronę.
Zostałam odepchnięta w stronę chodnika prowadzącego do mojego domu
 i zostalam  przygnieciona ciałem chłopaka.
Gdy upadłam poczułam ogromny ból, w końcu upadłam na zimny beton. Zobaczylam jak blodnym szybko sie podnosi i podaje mi reke przy czym pomagajac mi szybko wstac.
-Nie pora teraz na rozmowy musimy wiac.-zlapal mnie za reke i szybko bieglismy. Nawet nie wiedzialam gdzie, ale musialam uciekac. Podczas biegu odwrocilam sie i zobaczylam, ze chlopak jest spory  kawalek za nami, ale Niall nadal nie zwalnial tempa, nie mialam sily juz biec.
 Zatrzymalam sie aby zlapac troche powietrza.
-Chodz musimy biec, bo on nas zabije, a tego chyba nie chcesz?-popatrzyl na mnie z mina zdziwienia.
-Alee ja nie mam sily...-odparlam ciezko dyszac.
-Wspakuj!-wskazal na placy.
-Alee....
-Nie marudz nie daleko stad jest moj samochod.  Rozumiesz? Nie mam zamiaru Cie kurwa chronic, ale jestem teraz za ciebie odpowiedzialny. Jutro o wszytskim zapomnimy i bedzie dobrze. Rozumiemy sie?-powiedzial to tak, strasznie. Balam sie i to bardzo.
Wspielam sie szybko na jego plecy i zaraz zaczal znow biec.
Oblatlam nogi wokol jego tali i rece wokol szyi aby nie spasc.
Dotarlismy do jakiegos zaulka gdzie stal czarny samochod. Nie wygladal on na biednego, bo samochod byl zjawiskowy. Gdy Niall stanal przed samochodem zostalam niiemal zrzucona z jego plecow.
Z jednej kieszeni wyjal kluczyki i otworzyl samochod.
-wsiadaj na co czekasz?-powiedzial oschle.
Nic nie odzywajac sie wsiadlam na miejsce pasazera i zamielam powoli pasy.
-Skarbie, spokojnie rozluznij sie..-Powiedzial niebieskooki lagodnym glosem, przy czym kladac reke na moim udzie i jezdzac nia w dol i gore. Czulam sie jeszcze bardziej spieta.
 Co moge myslec o chlopaku, ktory przed chwila traktowal mnie jak suke, a teraz jest dla mnie mily?
Odpalil samochod i z piskiem opon wyjechal z zaulka.
Siedzial nerwowo i prowadzil samochod.-Co sie stalo?-spytalam nie pewnie po chwili moglam, zalowac, ze wogole sie odezwalam.
-jak to co? Przed chwila moglas zostac zabita i ty sie pytasz co sie stalo?
Kurwa dziewczynko ja nie wiem co mam teraz z nami zrobic ja bym sobie z nim poradzil, ale nie ty akurat wtedy musialas tam byc. On bedzie cie chcial zabic, bo bylas swiadkiem naszej klotni rozumiesz?
Nie wiem czy moge cie zawiesc do domu czy nie, bo moze on tam wrocil nie moge cie zabrac do siebie, bo tez tam moze byc! Juz kurwa suko rozumiesz co sie stalo czy potrzebujesz innego wyjasnienia?
 Nic sie juz nie odezwalam. Odwrocilam glowe aby przypadkiem nie zobaczyl, ze do moich oczu naplynely lzy. Bylam juz nie raz wyzywana od dziwek, suk i wszystkiego co najgorsze wszystko bolalo, ale to co dzis uslyszalam, bolalo mnie najgorzej. Czemu sama nie wiem.
Do konca jazdy samochodem nie wymienilismy juz ani slowa. W samochodzie bylo slychac jedynie warot silnika, ktory zagluszal cala nasza cisze.

Niall's POV

Co ja do cholery robie? W to wszystko wciagnalem jakas nie winna dziewczyne, ktora moze zostac teraz zabita przez Alexa. Czy to normalne nie wiem.
Po jaki chuj mi ona, po co ja ratowalem zabil by ja i byl by spokoj a teraz musze sie uganiac z ta suka, ktora mnie bardzo wkurwia. W co ja sie znow wpakowalem.
Jak ja moglem nazwac ja suka, przeciez to moglo ja bolec. Ona tez ma uczucia i chyba powinnienem ja przeprosic. Ale zaraz czy ja powiedzialem powinnienem ja przeprosic? Przeciez Niall Horan nie ma uczuc i nigdy nie przeprasza, moze to co powiedzialem bylo prawda?
Nigdy nic nie wiadomo.
-Opowiedz mi cos o sobie..-powiedzialem probujac nie ujawniac zadnych swoich emocji.
-Jezeli chcesz. Jestem Holly, Holly Rain. Chodzę do tutejszej college. Mam mlodszego brata Brian. Do osob popularnych w szkole nie naleze, raczej do tych nekanych. To tyle chyba na moj temat.-mowila dosyc niesmiale.
-Ile masz lat?-zapytalem nie pewnie.
-Nie dlugo skoncze 17. A ty?
-19. Dojechalismy juz na miejsce.-Powiedzialem do niej lekkop usmiechajac sie  i wyjmujac kluczki ze stacyjki.




________________________________________________________________________________
JEZELI CHCESZ TO POZOSTAW W KOMENTARZU SWOJ TT I BEDE CIE NA BIERZACA INFOORMOWAC :)

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdzial 1

Niall's POV

 Wiedzialem ze sie juz z tego nie wyrwe. Tkwilem w tym gownie dobre kilka lat. To bylo straszne gwalty, zabojstwa, narkotyki niby nie do wyobrazenia ale to dzieje sie w moim miasteczku. Teraz siedze w tym pierdolonym gownie, bo inaczej sie tego nie da nazwac.
  Nie mialem nic do powiedzenia. Kazdy mial w dupie co to mowilem, nie mieli podstaw do tego ale nie moglem nic zrobic. Stwierdzili ze mam urojenia psychiczne, ze wszystko co mowie to jedno wielkie klamstwo.
 Jedno wyjscie, wymkniecie z domu zmienilo moje zycie na inne takie, ktorego nie znalem i balem sie wczesniej poznac.
Teraz nie mialem wyjscia. Stalem sie jednym z nich. Jednyn z tych ktorego wszyscy sie bali, ten ktory tworzyl postrach wsrod ludzi. Jeszcze stad nie wyszedlem a ich strach byl ogromny, mowiac szczerze bawilo mnie to ale czasem budzila sie we mnie stara czesc mnie, przez ktora obwinialem sie za to wszystko nawet za najmniejszy blad.
 Nalezalem do jednego z gangow byl to najbardziej rozeznany i silniejszy gangow. Nie bylem raczej tym, ktory byl na wysylki ale tez tym ktory rzadzil innymi.
Nalezalem do jednych z najsilniejszych osob ze wszystkich gangow.

Holly's POV

Wrocilam jak zwykle ze szkoly. Dom pusty rodzice w pracy a Brian prawdopodobnie u kolegi. Nienawidzilam tu wracac pusty zimny dom, w ktorym nikogo nie ma.
Najgorsze co moglo mnie spotkac w dodatku dzis. Przyzwyczailam sie do wszelkiego rodzaju wyzywania mnie. Ale dzis to przeszlo wszelkie moje wyobrazenia. Josh jak zwykle potrafil czepic sie wszystkiego.
-oo widze ze nasza kochanta Holly ma dzis sukieneczke. Po szkole udaje sie odrazu do swojej dziwkarsiej pracy.-Powiedzial zsuwajac jedno z moich ramiaczek i przygryzajac skore na obojczyku.
Momentalnie go odepchnelam. -Byl zdziwiony moim ruchem. Zlapal mnie za ramie i mocno scisnal, co wywolalo u mnie ogromny bol.
Nawet jezli bym krzyczala nikt by mi nie pomogl, kazdy sie go bal. Powstrzymywalam lzy.
-Widze ze mojemu skarbowi jeszcze malo? Powiedzial zgorzknialym glosem.- No odpowiedz mi!-Prawie,że wykrzyczał.
-Nie.-niemal pisnelam przez zeby.-I zamknelam oczy bojac sie reakcji chlopaka.
-Josh chodz, bo Louise czeka. -Upuscil mnie na podloge i odszedł.
Szybko wstalam i poszlam do klasy oczywiscie spozniona.
Mialam ochote sie rozplakac i nie isc do tej klasy.
  Nie moglam nikomu o tym powiedziec, nikomu. Nie mialam nawet pieprzonej przyjaciolki, ktorej moglabym sie zwierzyc. Ale i tak nie ufalam ludzia wiec nie wiem czy to by cos zmienilo. Nie mialam zaufania do wlasnej matki a co do innych ludzi.
 Nie nawidzilam tej szkoly tych, ludzi ale czasem wolalam przebywac w niej z sukami i chujami niz w pustym i ogromnym domu sama. Moje zycie roznilo sie od innych nastolatek ja nie mialam chlopaka, nie wymykam sie z domu, nie nakladalam duzo makijazu, nie pokazywalam dupy i cycek przez ubranie.
Od kad tu przyszlam bylam nekana i ponizana za nic, za to, ze jestem. Mowilam o tym rodzicow stwierdzi, ze to minie, uwazali ze dajac mi pieniadze bede szczesliwa, ale tak nie bylo i nie bedzie.
To ponizanie tlumaczylam sobie "zazdroszcza ci" ale czego wygladu? Dlugie jasno brazowe wlosy, ktore siegaly mi do polowy brzucha. Sylwetka w miare do zaakceptowania, w koncu cwiczylam caly czas na nia, i staram sie ja utrzymac. Ale tu nie bylo powodu do zazdrosci, moze to ze moi rodzice zarabiali kupe kasy, nie robilam domowek pod ich nieobecnosc, a takich sytuacji bylo mnostwo, a moze to ze nie korzystalam z tych pieniedzy? To pytanie moglam pozostawic jedynie sobie. Nienawidzilam sie, nienawidzilam sie za to, ze kazde negatywne slowe z ust tym chujow mnie interesowalo. Przy nich bylam twarda, udawalam taka i chcialam na taka wygladac.
-zostaniemy przyjaciolkami?- zaproponowala mi jedna dziewczyna z "elity" szkolnej.
-aleee... Ja... Ja.. Nie wiem...- odpowiedzialam jakajac sie przy tym.
-to jak przyjaciolki?- wyciagnela ramiona aby mnie przytulic.
-mozemy sprobowac..- odpowiedzialam wachajac sie.
-hahahhaha slyszeliscie? Ona chce sie ze mna przyjaznic?- powiedziala glosno i wybuchnela niekontrolowanym smiechem.
- myslalas ze ja tak na serio?- nic nie odpowiadzielam tylko stalam wryta w podloge.
 Jedna z wielu sytuacji z mojej szkoly. Choc chodzilam do niej juz 2 lata nadal nie znalam calej szkoly, znalam ledwie co 1/3 osob.
 Dzis siedzialam w domu jak codzien wrocilam. Mialam ochote przestac zyc. Czasem myslalam, ze cos zrobilam lub jest ze mna coos nie tak. Ale co? Przekrecilam klucz w drzwiach i rzucilam torbe w kat. Poszlam przed siebie prosto do kuchni na lodowce byly dwie karteczki:
-"wrocimy pozno badzcie grzeczni rodzice xx"
-"nocuje u Davida, wpadne wieczorem po ciuchy Brian"
Uslyszalan dzwiek mojej komorki. Zdziwlo mnie to, nie bylo to zbyt czeste zjawisko.
Dostalam sms od Danielle
-"hej mogee wpasc wieczorem do ciebie po notatki z lekcji Danii xx"
-"jasne zapraszam siedze caly dzien w domu wiec wpadaj Holly x"
 -"wpadne wiec po 18 dozobaczenia"
-"pa xx"
Dani raczej jedyna z osob, ktora mnie jakos akceptuje moze nie zasluguje na miano przyjaciolki ale za to byla wspaniala kumpela, z ktora moglam sie powyglupiac. I za to ja uwielbialam, ze byla przy mnie soba, a ja moglam sie choc troche otworzyc. Nie zwierzalam sie jej, nie mialam do niej az takiego zaufania. Choc byla wspaniala i idealna w szkole uchodzila za lafirynde. W szkole zachowywala sie inaczej niz, ze mna byla chamska i aroganca ubierala sie w krotkie spodniczki i topy z ogromnym dekoldem.
Zdarzalo sie, ze rozmawialam z nia w szkole po czym spotykaly mnie jeszcze gorsze komentarze. Choc byla ta "lubiana" w szkole nie miala w niej dobrego zdania. Nalezala do szkolnej druzyny czirliderek, wiec byla wysportowana i bardzo zgrabna.
 Przed przyjciem kolezanki postanowilam wziac prysznic i posprzatac troche dom, bo nie byl on w najlepszym stanie. Szybko weszlam do lazienki i wzielam szybki i orzezwiajacy prysznic. Podeszlam do lustra i przeczesalam moje dlugie wlosy, ktore swobodnie splynely na moje ramiona. Zawinieta w recznik poszlam do mojej szafy z ubraniami. Zalozylam szorty i do tego koszule. Na stopy wsunelam skarpetki i moje cieple kapcie, ktore dostalam na gwiazdke. Poszlam na dol aby posprzatac kuchnie i salon. Szybko uporalam sie z salonem gorzej bylo z kuchnia. Bylo tam mnostwo brudnych naczyn, rozlana kawa, reszty jedzenia i pelno okruchow. Zalamalam rece podwinelam rekawy i wzielam sie za sprzatnie.
Na poczatek postanowilam pozywac wszytskie naczynia zeszlo mi z tym jakas godzina bylo tego bardzo duzo, juz po tym mialam dosc a to byl dopiero poczatek. Postanowilam wyniesc smieci bo bylo ich troche. Nasz kosz stal przed domem jak u kazdego.
Lecz gdy bylam juz przy koszu uslyszalam.......

Wstep

."Doroslosc juz nadeszla, kazdy musi sam sobie
z nia radzic. Odpowiedzialnosc spoczywa na nas.
Za kazdy nasz blad placimy my i tylko my.
Zycie nie jest latwe ale musimy je przezyc"





" Tak na prawde nikt z nas nie wie czy jutro nadejdzie, a tym bardziej w takim miejscu,  w ktorym sie aktualnie znajduje.
  Nie pasuje i nie bede  tu pasowac. 
 Jedna impreza, jedno nie porozumienie doprowadzi  mnie do takie stanu w tym aktualnie sie znajduje.     
    Inne zycie ktorego sie tak balem i ludzi, ktorzy byli tymi "lepszymi" "straszniejszymi". Stalem sie jednym  z nich. 
  Wiedzialem o tym sam musialem wybrac ta droge
nie mialem innego wyjscia.
 Czekalo mnie to lub jeszcze gorsze zycie. Mialem wybor walczyc o swoje lub byc postrzegany z tych "innych"





"W tak mlodym wieku zostalem sam sobie kazdy sie ode mnie odwrocil. 
  Nie znajac prawdy kazdy mial wlasne zdanie o mnie.
  Bylem osoba skryta i pogodna.
  Slyszalem opinie taki mily i przyjazny chlopak w taki sposob zniszczyl sobie zycie jak mogl.
  Bolalo jak cholera, najgorsze slowa jakie mozna uslyszec.
  Ale wszystko sie zmienilo z pobytem tutaj. Zmienilem sie z osoby radosnej stalem sie chamski i arogancki po tym co przezylem tutaj mialem prawo. 
  Wiedzac ze jezeli stad wyjde pozostane sam sobie i moge byc tym "innym" lub pewnien siebie i zaczac tym zyciem ktorego sie tak balem"



  Tak mozna opisac zycie Nialla, ktory zostal bardzo skrzywdzony przez zycie.
On byl inny cichy spokojny zawsze usmiechniety, duma rodzicow. Jego ambicje byly wielkie
w porownaniu z jego rowiesnikami. Czy osoba wrecz perfekcyjna mogla sie dopusic czegos okropnego?
Kazdy mial wlasna prawda. Jego zdania nikt nie poznal czy znajdzie sie osoba ktore bedzie chciala je poznac? Czy po tym wszytskim bedzie wstanie zaufac ludzia? Czy kiedykolwiek odbuduje relacje z rodzina, ktora stracil? Jeden nie wlasciwy ruch, jedno nie sluszne oskarzenie, jedno male klamstwo zmienia zycie szesnastoletniego chlopaka w pieklo, w ktorym zostal sam bez pomocy, przewodnika.