środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 29.



*Holly's POV*
Z ciekawością podążyłam opuszkami palców do linii formującej się w literę V, pomiędzy jego biodrami. Mój dotyk jednak zatrzymał się w miejscu, kiedy dotarłam do białej tasiemki, jego bokserek, która wystawała zza jeansów. Zamarłam, wciąż siedząc na jego kolanach, kiedy powoli rozpiął swój pasek. Guzik od spodni z łatwością wysunął się z zapięcia, a rozporek powędrował w dół. Wtedy pojawił się strach. Był tak okropnie przerażający, że chciałam wstać z kolan Horana. Ale jego dłonie znalazły się na moich plecach i nie pozwalały mi zejść. Trwaliśmy tak kilka sekund. Drżący oddech wysmyknął mi się kiedy Niall pogłębił ruchy. Przeszły mnie ciarki, kiedy przesunął rękę w górę moich pleców, pochylając mnie bliżej siebie. Sam podciągnął się lekko i zaczął wodzić nosem po moim policzku, nie prosząc o jakąkolwiek odpowiedź.
-Niall… Ja nie mogę… -powiedziałam totalnie przerażona. Dolna warga zaczęła niebezpiecznie drgać pod wpływem wspomnień. Cholernie się bałam..Znowu… Powoli do mojej podświadomości zaczęły docierać nieprzyjemne wspomnienia. On natomiast przyciągnął mnie bliżej siebie i zamknął w ciasnym uścisku.
-Ciii… Ja wiem.. Nie musisz nic mówić. –skąd.? To pytanie pierwsze nasunęło mi się do głowy. Ale czy to ważne. Sama też oplotłam go ramionami i się w niego wtuliłam. Czy go kocham.? Tego nie wiem. Nigdy wcześniej nie przeżywałam podobnych sytuacji, więc skąd mam wiedzieć czy to miłość.? A  on kocha mnie.? To chyba jeszcze ciekawsza zagadka. Byłam totalnie zmęczona tym dniem.  Eh.. Jeszcze moja mama.. Czułam jak  powieki powoli robią mi się coraz cięższe, jednak nie miałam siły by usnąć. –Skarbie, śpisz.? –zapytał chłopak z troską w głosie.
-Nie. Jeszcze nie.
-Wydaje mi się, że o wiele bezpieczniejsza będziesz u mnie w domu. –zamarłam. W tym pokoju może nie byłam najbezpieczniejsza ale przynajmniej mogłam go stąd wyrzucić, jakby mu odwalało.. A jak przeprowadzę się do niego.? Nic z tych rzeczy. Totalne posłuszeństwo.. Jeśli mnie wyrzuci to nie będę miała dokąd odejść. Chociaż zawsze mogę wrócić do rodziców.. Chociaż nie.. Wolałabym skoczyć z mostu niż do nich wrócić. Ojciec od razu wysłałby mnie powrotem do wujka. A do niego na pewno nie wrócę.. Kiedyś się na nim zemszczę. Nie wiem ile Niall wie, ale mam nadzieje, że nie wszystko. Nie chciałabym żeby o tym wiedział, z drugiej strony sama nie musiałabym mu o tym opowiadać… Dlaczego każdej decyzji muszą być plusy i minusy.? Czy wszystko nie może być po prostu białe albo czarne.? Dlaczego życie nie jest proste.? Ehh.. No, bo to życie niestety.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. –wyznałam szczerze. Powiedziałam to tak cicho jak tylko mogłam, jednak ze względu na grobową ciszę nie mam wątpliwości co do tego czy to usłyszał. 
-Holly posłuchaj.. Nie musisz się mnie bać.. Obiecuje, że więcej tak na ciebie nie naskoczę.. A bynajmniej się postaram.. Rozumiesz.? – nie uwierzyłam mu. Kolejny raz mnie wyzwał. Wątpię więc żeby to się nie powtórzyło. Ale kogo ja okłamuje.. Przecież mi na nim zależy. Wzdychnęłam. Nie wiem sama co mam robić. Na dodatek jestem strasznie zmęczona.. Cholera.. –Skarbie jeśli wolisz możemy tutaj zostać tak długo jak będziesz chciała.. Jednak w końcu musimy się stąd przenieść. Twoja mama na pewno powiadomiła policje. –pokręciłam głową. Nie zawiadomi policji. Ojciec na to nie pozwoli.
-Nie… –wyznałam z bólem w głosie.
-Co ty mówisz, na pewno zadzwoni. –był taki uparty, a tak mało wiedział. Zaśmiałam się z niedowierzania. W co ja się wpierdoliłam.?
-Nie Niall, nie zadzwoni. Ojciec jej nie pozwoli to po pierwsze, a po drugie myśli, że uciekłam ze swoim chłopakiem chuj wie gdzie. –wstałam z jego kolan i podeszłam do mojej poduszki. Wyciągnęłam spod niej koszulkę chłopaka i przeciągnęłam ją przez siebie. Od razu poczułam się lepiej będąc ubrana. Spojrzałam w okno kiedy akurat błyskawica przesunęła się po niebie. Następnie ten cholerny trzask, w panice pisnęłam. Nie wiem kiedy byłam już w ramionach roześmianego chłopaka. Kurwa.. Cholernie boję się burzy. Zauważyłam kolejną błyskawicę, wiec automatycznie zamknęłam oczy. Jednak to nie był dobry pomysł, bo gdy je otworzyłam było już kompletnie ciemno.
-To nie jest śmieszne. –jęknęłam. Wiedziałam, że śmieje się z tej całej sytuacji, jednak ja nic śmiesznego tutaj nie zauważyłam.
-Owszem jest. –cały czas się ze mnie śmiał. Idiota..
-Włącz to światło, proszę. –po co w ogóle je gasił.?
-Skarbie to nie ja je wyłączyłem. –o nie… Kolejny grzmot i kolejny atak paniki. Dlaczego musze bać się burzy.? Nie rozumiem tego. Wolałabym już bać się jakiś…  Nie wiem robali czy czegoś.. No ale burzy.? Serio.? –Chodź, położymy się.
-I tak raczej nie zasnę. –westchnęłam, jednak posłusznie walnęłam się na łóżko. Wtuliłam się w mojego Nialla, on natomiast przykrył nas kołdrą.




*Niall POV*


Leżałem z nią. Przyjemne uczucie. Kto by pomyślał, że będę miał racje.? Jednak boi się burzy.  Usłyszałem kolejny grzmot i po raz kolejny schowała swoją główkę w mój tors. Jest taka kochana.. Jak ja mogłem ją wyzwać.? Czasem nie panuje nad sobą. Jednak muszę zacząć, bo w końcu nie wytrzymamy tego oboje. Zresztą czy ja będę chciał z nią być tak długo.? Sam nie wiem. Przyszedł mi sms, sięgnąłem ręką na półkę i odblokowałem telefon. W tym momencie ktoś mi go brutalnie wyrwał, co totalnie mnie zdenerwowało. Zobaczyłem rękę Holly, która coś przy nim robi. Jakim kurwa prawem ona grzebie mi w telefonie.?
-Możesz mi kurwa powiedzieć co ty robisz.?! –nie chciałem na nią krzyczeć, ale byłem tak wkurwiony, że nie potrafiłem się uspokoić… Dziewczyna od razu usiadła i oddała mi telefon. Oddaliła się najdalej jak mogła, a ja od razu zauważyłem swój błąd. Jednak to nie zmienia faktu, że jestem wkurwiony.  Sprawdzać jej się mnie kurwa zachciało czy co.?  -Myślisz, że jakbym cię zdradzał to nadal bym tu siedział.? Myślisz, że jesteś nieziemsko piękna, i że nie ma drugiej takiej jak ty.?! Myślisz, że jakbym chciał to nie znalazłbym sobie panienki, żeby cię zastąpiła.?! –kolejny raz na nią krzyczałem. W tym momencie błyskawica rozświetliła jej spanikowaną twarz. Zauważyłem, że trzęsą się jej ręce. Boi się. Znowu się mnie kurwa boi. Chociaż w tej sytuacji to dobrze. Nie powinna niczego takiego zrobić. W końcu związki opierają się na zaufaniu, prawda.? –Odpowiedz. –powiedziałem już o wiele spokojniej.
-Ja… -wzięła kolejny głęboki oddech. 
-Ty.? –pospieszyłem ją. Chciałem wiedzieć, dlaczego to zrobiła… A nie należę do ludzi za cierpliwych. Wzięła kolejny oddech, jakby zbierała w sobie całą odwagę żeby mi odpowiedzieć.




*Holly POV*



-Ja boję się burzy..  –wdech.. –A przecież telefony powinno się wyłączać, w jej trakcie.  –jakoś wydukałam. Naprawdę nie chciałam zrobić nic złego, a on po raz kolejny na mnie naskoczył. I jeszcze mi pocisnął. Jakby nie wiedział, że nie mam się za jakaś wspaniałą księżniczkę. Łzy napłynęły do moich oczy i powoli spływały po policzkach. Holly uspokój się.. Udawaj, że nie zrobiło to na tobie żadnego wrażenia.! Nie daj mu tej cholernej satysfakcji. –Przepraszam, nigdy go już nawet nie dotknę. –powiedziałam na ostatnim wydechu. Szybko wstałam z łóżka i poszłam zamknąć się w kiblu. Wiedziałam, że będzie tam ciemno jak w dupie ale przynajmniej będę sama i bezpieczna. Chciałabym móc wrócić do domu. Położyć się do swojego łóżka i płakać do woli w poduszkę. Przekręciłam klucz w drzwiach i powoli osunęłam się na zimne płytki. Dlaczego on mi tak ciśnie.? Zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Odkręciłam wodę żeby było, że niby coś robię. Niech nawet mi tu nie przyłazi. Idiota. Kolejne łzy spłynęły po moim policzku. Dlaczego po raz kolejny pozwalam się komuś zranić.? Czy to jest miłość.? Czy to jest właśnie ta pojebana miłość.? Jeśli tak, to muszę podziękować za takie ,,kochanie”. Pff… Czemu tak zareagował.? Czy ma coś do ukrycia.? Łzy wypływały z moich oczu jak z wodospadu. Nie mogłam już złapać spokojnego oddechu. Po raz kolejny mnie ktoś zranił… Muszę nauczyć się być samowystarczalna. Potrzebuje pieniędzy to raz. Potrzebuje schronienia to dwa. A czy potrzebuje Nialla.?  Chyba tak.. Zależy mi na nim, jednak nie wiem czy to wystarczy żeby wytrzymać z jego napadami.
Puk.. Puk..
Zamarłam… Szybko podniosłam się z płytek i odsunęłam od drzwi. Co teraz zrobić.? Co robić.? Jeśli mu nie otworzę, wpadnie w szał… Ale ja nie jestem gotowa na konfrontacje z nim. Co robić.?
-Holly… Otwórz.. Porozmawiajmy. –teraz chcesz rozmawiać chyba już trochę za późno. Szybko obmyłam twarz zimną wodą i starałam się wyrównać oddech. Nie wiem jak długo wytrzymam taki styl życia. Nie wiem… Przetarłam twarz zimną wodą, jednak za wiele mi to nie dało. Było mi strasznie duszno, jednak nie zamierzam opuścić tego pomieszczenia. Z drugiej strony po co mam go bardziej denerwować.?
-Holly.! Otwórz te drzwi… -super znowu jest wściekły. Wzięłam głęboki oddech, na uspokojenie. Szkoda, że udało mi się tyko zakrztusić powietrzem. Mistrz ja.. Wow... Brawo... Zakręciłam wodę i powoli ruszyłam do drzwi. Głęboki wdech…



*Niall POV*


Cholernie chciałem jej to wyjaśnić. Znowu spierdoliłem sytuację… Dlaczego nigdy nie mogę zamknąć mordy na kłódkę.? Zaczekać na dalszy przebieg wydarzeń.? Tylko od razu z mordą do wszystkich. Usłyszałem jak otwiera drzwi, więc cofnąłem się do tyłu. Minęła mnie, bez jakiejkolwiek reakcji.
-Wolna. –szepnęła i ruszyła do kuchni. Kiedy kolejna błyskawica rozeszła się po niebie, moja kruszynka wzdrygnęła się ze strachu. Nie mogę jej kurwa nawet przytulić, bez pewności, że mnie zaraz nie odepchnie. Na jej miejscu na pewno bym mnie odepchnął. Japierdole…  Ruszyłem za nią jak cień.
-Holly… Błagam porozmawiajmy. –mógłbym ją błagać o jakąkolwiek rekacje. Mogłaby mi przywalić. Oboje czulibyśmy się wtedy o wiele lepiej… Ale nie.. Moja Holly woli mnie ignorować. Rozłożyła się na kanapie i przykryła kocem. Chyba nie zamierza tutaj spać.? Równie dobrze to mnie mogłaby wyjebać z łóżka, a nie samą siebie. Jest za bardzo honorowa. Usiadłam na stoliku przed kanapą i zacząłem się jej przyglądać. Miała nierówny oddech co za wszelką cenę starała się ukryć. Płakała. Przeze mnie… Miałem ochotę w coś przypierdolić, bo to tylko i wyłącznie moja wina. –Błagam cię, porozmawiajmy.
-Nie mamy nawet o czym. Nie jesteś odpowiednia do rozmowy z tobą. Na pewno są o wiele lepsze panienki, z którymi mógłbyś teraz rozmawiać. –to mi dojebała. Zajebiście ją zraniłem. Nie powtórzyłaby moich słów, gdyby nie czuła się urażona. –Chciałabym iść spać jeśli pozwolisz.
-Porozmawiaj ze mną, proszę cię. –nie wiem jak mam ją przekonać żeby ze mną pogadała.
-O czym ty chcesz rozmawiać.?! –gwałtownie usiadła co totalnie mnie zaskoczyło. Mam przejebane. –Znowu chcesz mi pocisnąć.!? W takim razie słucham.? –szybko wytarła swoje łzy. Ostrożnie usiadłem koło niej i chwyciłem za rękę. Nie była z tego powodu zadowolona, co trochę mnie zabolało. Jednak to nie zmienia faktu, że sobie na to zasłużyłem.
-Przepraszam. –co ja jej mogę jeszcze powiedzieć.? Spuściłem głowę i ukradkiem na nią spojrzałem. Chyba jest w lekkim szoku. –Przepraszam. –powiedziałem to już o wiele wyraźniej. –Wiem, że moje przeprosiny gówno ci dadzą, ale jest mi przykro, że tak na ciebie naskoczyłem. Jestem popierdolony i nie panuje nad sobą.
-Proszę, nie mów tak. Oboje wiemy, że to moja wina. –ta dziewczyna ma świra. Definitywnie to stwierdzam. Albo jest popierdolona albo… Nie to niemożliwe. Zakochała się ze mnie.? Mnie.? Nie wierzę w to.
-Holly. To nie twoja wina. To ja na ciebie nakrzyczałem zupełnie bez powodu. Przepraszam. –delikatnie objąłem ją ramieniem, tym razem wtuliła się we mnie bez słowa. Wiem, że się mnie boi. Sam siebie też bym się bał. Pocałowałem ją w szubek główki. –Idziemy do łóżka.? –skinęła głową i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Bezradny wzdychnąłem i wziąłem ją na ręce.
-Niall postaw mnie, na pewno jestem bardzo ciężka. –moja słodka kruszynka.
-Ty ciężka.? Jesteś lekka jak piórko. –delikatnie odłożyłem ją do łóżka. Nie wiem czy mogę się koło niej położyć po tym wszystkim.. Kolejny raz pocałowałem ją w czoło, chciałem iść spać na kanapie.
-A ty dokąd.? Nie zostawiaj mnie, proszę. –była taka senna. To wszystko przez ten płacz. Nienawidzę siebie za to, że ją tak ranie. Cholerny drań ze mnie. Zająłem miejsce obok mojej księżniczki, która od razu się we mnie wtuliła.
Usłyszałem kolejny grzmot, a moja królewna już drżała ze strachu.
-Naprawdę cholernie nie lubię burzy. –jęknęła i przysunęła się jeszcze bliżej mnie. Powoli usypiałem kiedy usłyszałem jej słodki głosik, wzywający mnie do przebudzenia. –Niall śpisz.?
-Nie Skarbie.
-Chcę z tobą zamieszkać. –szepnęła sennie, a ja od razu się rozbudziłem.
-Naprawdę.? –byłem w szoku. Po tym wszystkim co jej dzisiaj powiedziałem ona chce ze mną mieszkać.?
-Yhym. Tylko nie krzycz na mnie więcej, proszę. –ziewnęło jej się. Eh powinna już dawno spać. Chyba naprawdę mi na niej zależy. W ostatnim razie przepraszałem ją tyle razy… Nigdy w życiu to słowo nie wychodziło z moich ust. Nigdy. Jednak czuje, że dla niej jestem w stanie się zmienić.. Dla niej jestem w stanie zrobić praktycznie wszystko.
-Holly, śpisz.? –spytałem cicho.
-Nie śpię ale próbuje. A czemu pytasz.? –po raz kolejny ziewnęła.
-Chce ci powiedzieć, że.. –no dalej Horan, nie bądź pizdą i chociaż raz opowiedz o swoich uczuciach.
-Co.? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że masz żonę, dziecko i musisz teraz spadać.? –zabawnie poruszyła brwiami i umieściła brodę na moim brzuchu. Cholera, powiem jej. Teraz. Uff.
-Holly chce ci powiedzieć, że cię kocham. –chciałem zobaczyć jej reakcje, jednak nie udało mi się, ponieważ rzuciła się na mnie. Cholera dziewczyny są dziwne. Obym nie żałował swoich słów. Poczułem jej miękkie usta na moich i od razu wszystkie wątpliwości minęły.
-Też cię kocham Niall.



_________________________________________
Kochani ♥♥
Pamiętajcie, że Holly była zgwałcona.! Więc Niallowi się tak łatwo nie odda ;p
Zresztą może będzie chciała poczekać do ślubu.? xD

Buziakiii ;**

Luuukajcie w wolnej chwili pliska ♥♥

http://brutalandvicious.blogspot.com/#_=_

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 28

*Niall's POV*


Jeden mój wybuch zmienił aż tyle. Holly się mnie bała. To było okropne. Musiałem patrzeć, na to jak bała się, gdy ją przytuliłem. Jedna osobą którą pragnąłem przytulić i szczerze przeprosić. Właśnie tak była przerażona mną, moim zachowaniem. Czy to normalne?
 -Holly.. Nie bój się mnie, błagam. Nie mogę patrzeć na ciebie kiedy jesteś tak cholernie przerażona faktem, że cię przytulam. -Nie potrafiłem powiedzieć nic innego. Tylko to wyszło z moich ust.
-Może lepiej będzie gdy już pójdziesz? -Zapytała dziwnym głosem patrząc na swoje stopy i stąpając z jednej na drugą.
-Holly?
-Proszę, wyjdź. -Powiedziała nie co bardziej szorstko. Zatkało mnie nic nie powiedziałem wyszedłem.
Zatrzasnąłem drzwi z taką siłą jaką miałem. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Postanowiłem iść do swojego pokoju. 
Miałem ochotę coś rozwalić, cokolwiek musiałem się jakoś wyżyć. Tylko jak?! 
Może jechać do tego starego chuja niech da mi jakieś pieprzone zlecenie. Chyba tego mi trzeba. 
Poszedłem od razu do samochodu i odpaliłem samochód. Jak na złość musiało teraz być duszno w chuj! Zaczęło padać zanim włączyłem silnik i zbliżała się burza. Miałem ochotę wrócić do pokoju Holly i ją przytulić. Nie wiem czy boi się burzy. Co jeżeli tak? Będzie tam sama bez nikogo będzie się bała!
Ale sama wybrała. Wyjebała mnie z pokoju. Postanowiłem jechać do Jonathana. Tak miał na imię ten obleśny typek, którego miałem ochotę zabić gołymi rękami. Droga minęła mi dosyć szybko. I niestety też dosyć szybko znalazłem się przed główną siedzibą tego dupka. Od razu gdy wszedłem zostałem gorąco przywitany. Haha ten sarkazm.
-Oooo kto to się zjawił syn marnotrawny powrócił?
-Długo Cię tu nie było! I myślisz, że od razu Jona coś ci da?
-A uważasz, że nie?
-Nie! -Nie znałem tych chuji, ale już działali mi na nerwy miałem ochotę ich zabić. Po jakie gówno się odzywają?
-Hahaha. -Zaśmiałem się z sarkazmem. Ty do chuja wiesz do kogo mówisz? Odwaliłem tu więcej roboty niż ty w całym swoim zasranym życiu wypowiedziałeś słów z tej poobijanej gęby. Kto cię tak pobił? Widzę, że prawdopodobnie jesteś nowy i nie znasz tu reguł? Może cię ich nauczyć? -Powiedziałem pełen frustracji i już podwinąłem rękawy, aby ogarnąć dzieciaka.
-Hej, hej, hej! -Usłyszałem zza rogu. - Kogo moje oczy widzą! Niall we własnej osobie. -Przywitał mnie dosyć ciepło Bruce. Pomimo tego, że był synem tego szmaciarza, to był to równy gość. -Dawno cię nie widziałem stary. -Powiedział i podszedł bliżej i objął mnie ramieniem w braterskim uścisku. -Opowiadaj co się u ciebie dzieje? Tak w ogóle co cię tu sprowadza? -Miałem ochotę mu wszystko opowiedzieć. Był dla mnie prawie jak brat. Ale mógł on powiedzieć wszystko ojcu, a on wykorzystał by to przeciwko mnie. Szczerze mówiąc, dużo rozmawialiśmy z Bruce. Niby go znałem, ale nie do końca. Nigdy nie brał udziału w różnych walkach, nigdy nie handlował. Zawsze tu był. Nie ważne czy przyjeżdżaliśmy po towar czy z towarem, czy po jakieś gówniane zlecenie dla wyżycia się lub zdobycia kupki kasy. Zawsze do chuja tu był! Jak?! Czy ten dzieciak nie miał nic innego do roboty. Interesowała mnie jego przeszłość. Czy od początku wiedział czym jego ojczulek się zajmuje? Nie wiem... Nie mam pojęcia. On nigdy nie brudził sobie rączek. On nawet nie wyglądał na syna tego kutasa! Jak można sobie wyobrazić syna słynnego szefa, który sprzedaje narkotyki, należy do jednego z najlepszych gangów w UK. No jak? Jakiś wytatuowany typek, który pakuje się w różne kłopoty! I po pierwsze, który wygląda na groźnego! A on to zwykły chłopiec. Żadnego skutera, skórzanej kurtki, lepiących się do niego dziwek. Ale on nic, był zwykłym chłopakiem, który miał idealnie ułożone włosy, jego skóra była gładka jak pupka niemowlęcia, żadnych zadrapań nic! Żadnej strasznej dziary, żadnych przesadnych mięśni. Bruce wyglądał na chłopaka z dobrze wychowanej rodziny.
Nagle do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy wszedł Jonathan. Pomieszczenie to, można powiedzieć że salon był dosyć duży. Był tu  czarny, skórzany narożnik, który wyglądał jak nowy. Ściany były ozdobione jakąś cholernie drogą tapetą w jakieś złote wzory. Zacząłem się zastanawiać ile dziwek szło tym pokojem i gdzie mogły uprawiać lub obciągać tego obleśnemu typowi.
On ja zawsze był ubrany w swoje ulubione ciuchy. Spodnie miał jak zawsze czarne do tego jakieś dziwne buty, które jak zawsze do niczego nie pasowały. Miał też na sobie swoją błękitną koszulę. Jej rękawy były podwinięte nad łokieć, a jakieś 5 guzików było rozpiętych. Jego czarno-siwe włosy były zaczesane, jak zawsze do tyłu, na których było za dużo żelu do włosów, lub jakiegoś innego gówna.
-Witam, witam. -Podszedł bliżej ze swoim okropnym uśmiechem i poklepał mnie po ramieniu. -Co cię sprowadza tutaj Horan?
-Potrzebuje czegoś. -Teraz sam nie wiedziałem, czy tego chciałem czy nie. Chciałem wrócić do Holly. Im szybciej tym lepiej.
-Tak?
-Chciałem, chciałem.... Sam nie wiem.. Może lepiej już pójdę?
-Dzieciaku! Powiedz po chuj tu przyszedłeś. Zająłeś mój cenny czas! -Powiedział ostrzej, łapiąc mnie za koszulkę.
-Potrzebuję, zioła. Jasne, a teraz puść mnie stary chuju, bo może się to źle skończyć. Pamiętasz ostatni incydent? Opowiadałeś swojemu synkowi o nim? A może nie? -Widziałem, że jego twarz robi się czerwona ze złości. Miał ochotę mnie uderzyć, ale ja uniknąłem ciosu. -Więc dostane to czego chce? Pamiętasz czego nas uczyłeś, że trzeba ubiegać się o swoje! - Dzięki Bogu, że był tu Bruce bo bym zajebał jego ojca gołymi rękami.
-Niall, przyniosę ci. -Powiedział przerażony Bruce i pobiegł po to, po co niby się tu znalazłem. Czemu moje nagle się zmieniły? Czemu pragnąłem być teraz bardzo blisko Holly?! Chciałem ją pieścić i przepraszać. Przepraszać, za to ja kim chujem dla niej byłem. 
Za jakieś 5 minut, ciągłego patrzenia się na tego kutasa i jego zdenerwowanie i za razem zawstydzenie, Bruce przyniósł co miał przynieść. Rzuciłem mi tylko krótkie dzięki oraz, że się odezwę i wyszedłem z tego burdelu.
Szybko poszedłem co samochodu i szukałem w zdenerwowaniu zapalniczki. Gdy miałem już jointa w buzi i chciałem go odpalić pomyślałem o Holly! Przecież ona nie będzie chciała rozmawiać ze mną gdy będę na haju. Mniejsza o to czy mnie coś weźmie czy nie, ale będzie czuć.
Szybko ruszyłem na ulicę i myślałem tylko o jeździe. O tym, żeby jak najszybciej wejść do tego pieprzonego hotelu. 
Gdy po jakiś 15 minutach udręki w samochodzie znalazłem się pod hotelem, moje serce zaczęło szybciej być. Bałem się. Bałem się, że mnie wyzwie czy cokolwiek innego. Bałem się odrzucenia z jej strony. Tak cholernie się go bałem.

Szybko wbiegłem do hotelu. Nagle w mojej głowie zaświeciła się lampka, że ona mogła stąd wyjechać. Zostawić to wszystko i wyjechać. Miałem jej pomóc a co do chuja zrobiłem?! Byłem przerażony, że mogę zastać pusty pokój. Wreszcie znalazłem się pod pokojem pięknej brunetki. Delikatnie zapukałem. Zza drzwi wychyliła się mała postać, która miała mokre włosy i spuszczoną głowę. Jej stopy były bose, a jej ciało takie drobne. Gdy zobaczyła mnie chciała coś powiedzieć i spojrzeć, ale nic nie zrobiła stała tak ze spuszczoną głową.
-Przepraszam. Przepraszam, przepraszam! Kurwa przepraszam cie Holly za to całe gówno, to wszystko przeze mnie! Gdybym nie zabrał cię wtedy ze sobą mogłabyś żyć spokojnie swoim życiem. Wszystko czego dotknę psuję! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! -Zbliżyłem się nieco do niej. Spojrzała na mnie. Na jej policzkach było widać ślady po łzach i to było przeze mnie. Widziałem w jej pięknych oczach smutek i zatroskanie. Nie wiedziałem co zrobić. Postanowiłem..
 Zrobiłem to. Pocałowałem ją. Chwile stała jak by tego nie chciała. Przez tą chwilę byłem pewny, że ona mnie zaraz odepchnie. Ale angażowałem się w ten pocałunek. W ten sposób chciałem ją przeprosić. Chciałem pokazać, że tego żałuje. Nagle poczułem, że jej usta poruszają się pod moimi. Pasowały one tak idealnie do siebie. Po przez te pocałunki szliśmy w stronę łóżka. Nie myślałem, co się teraz stanie. Nie chciałem myśleć nad konsekwencjami. Chyba, żadne z nas nad tym nie myślało chcieliśmy tylko rozkoszować się tą chwilą. Otarłem lekko ustami o jej szczękę i wtedy zwinnym i delikatnym ruchem zdejmowałem ramiączko jej koszulki i biustonosza. Delikatnie szczypałem zębami nowo odkrytą skórę, co mogłem przypuszczać przyprawiało ją o dreszcze. Oddychaliśmy coraz ciężej. Teraz zacząłem bawić się opuszkami jej palców. Po chwili postanowiłem jej palce wpleść swoje i przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie. Usiadłem na łóżku i lekko się rozkraczyłem, aby Holly mogła stanąć między moimi nogami.


*Holly's POV*

Moja klatka zaczęła opadać i wznosić się chaotycznie, kiedy poczułam jak oplata swoją dużą dłonią tył mojego uda. Uniósł je trochę, nakłaniając, bym usiadła mu na kolanach.
Niall przesunął się dalej, w głąb łóżka. Podparłam się rękami o jego klatkę, żeby nie upaść. Szybko jednak cofnęłam dłonie, kiedy jego powędrowały na krawędź koszulki, którą miał na sobie. Materiał został zwinnie przeciągnięty, przez głowę i upadł na podłogę. Zaciągnęłam się powietrzem przez nos, gdy Niall sięgnął po moją rękę. Przeniósł ją na swoje ramię, a za chwilę powiódł nią poniżej prawego obojczyka. Miałam ochotę go dotykać.
-Przepraszam. -Szepnął niemal nie usłyszanym, pełnym szczerości głosie..
Nagle puścił moją rękę, a ja ku własnemu zdziwieniu, nie przerwałam dotykać jego torsu.
 Gorący oddech wydostał się z jego ust, gdy zjeżdżałam dłonią w dół jego klatki. Ostrożnie kreśliłam precyzyjne linie na jego brzuchu.

_____________________________________
Długo nie było rozdziału. Za co ogromnie ogromnie was przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie rozdział nie jest tak zły ale nie jest długi ale zaczyna się robić ciekawie. :) mam nadzieję, że się podoba i że pozostawicie mały ślad po sobie.
DZIĘKUJĘ ♥