czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 31.



*Brian POV*


Punkt 12 byłem w parku na Bornstreet. Na naszej ławce z daleka od głównych ścieżek. Cieszę się, że wreszcie będę mógł zobaczyć moją siostrę, chociaż należy jej się porządny opierdol. Rozsiadłem się na ławce i czekałem z tą pierdoloną torbą. Rano dostałem sms od Horana z listą ciuchów do zabrania dla Holly. Oczywiście nie mogło być ich za dużo. Starzy mogliby się wtedy skapnąć, że coś jest nie tak. Najgorzej to wszystko przeżywa matka. Kiedy ostatnio byłem z nią w wesołym miasteczku, mało się nie popłakała. Podobno widziała Holly. Jasne. Zaczyna wariować. Przez paręnaście następnych godzin włóczyliśmy się i jej szukaliśmy. Szkoda, że na gówno to było warte. Ojciec też z nią nie wytrzymuje, dlatego zaproponował te mini wakacje dla ich dwojga. Hymm jak ropczyczanie. Ojciec to kutas, który ucieka od wszelkich problemów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona chce zgłosić na policje jej zaginięcie. To mało pocieszające, ze względu na jej kłopoty. Niestety nic więcej nie wiem, bo jej ukochany fagas nie śmiał mnie o tym poinformować. Zobaczyłem jakąś parę, które powoli się do mnie zbliżała i od razu rozpoznałem moją kochaną siostrzyczkę. Wyszczerzyłem się do niej, a kiedy podeszli, ciasno wyściskałem. W jej zachowaniu było coś nie tak. To nie jest moja typowa Holly. Kiedy ją dotknąłem cała się spieła, a rozluźniła dopiero po wypuszczeniu. Niall opiekuńczo objął ją ramieniem. Dziwne, że przy nim się tak nie denerwuje. Ciekawe czemu.? Nie rozumiem tego..
-Miło cię widzieć, pizdo. -jak to mówią ,,szczerość nie chamstwo". Horan od razu zaczął mordować mnie wzrokiem, podczas gdy Holly po prostu wybuchnęła śmiechem.
-Cześć Brian. -tak dawno nie słyszałem jej głosu. Szczerze.? Wcale nie dziwie się matce, że próbuje ją odnaleźć.. Na jej miejscu zrobiłbym to samo.
-Mam dla ciebie ciuchy. -czułem się jakoś niezręcznie, w obecności fagasa mojej siostry.
-Sory Brian, ale nie mamy za dużo czasu na wasze ckliwe rozmówki. -warknął chłopak. Ciekawi mnie co go tak zirytowało. Moją siostrę najwidoczniej też, ponieważ zaczęła mu się bacznie przyglądać.
-W takim razie od razu przejdę do sedna. Matka po powrocie zgłosi twoje zaginięcie, bądź porwanie. -była w szoku. Mimo, że na głowę miała naciągnięty kaptur, zauważyłem jak krew odpłynęła jej z twarzy.
-Nie możesz nic z tym zrobić.? -po chuj on się wtrąca.? To nasze rodzinne sprawy.. Jednak skoro się nią teraz opiekuje muszę być wobec niego lojalny, dlatego pokręciłem przecząco głową. Siostra uśmiechnęła się do mnie blado. Te całe sztuczne uśmiechy na mnie nie działają. Żałuje, że nie zwracałem na nią należytej uwagi kiedy tego najbardziej potrzebowała. Nie wiem jak ona umie radzić sobie z tym wszystkim sama.
-A i Holly jeszcze jedno. Nie wiem czy już słyszałaś.. -nie wiem czy to jest odpowiedni moment żeby o tym wspominać.. Ale jak nie teraz to kiedy... -Policja i tak cię już szuka z powodu kradzieży. -jest usta ułożyły się w prostą linie. Natomiast Niall był chyba w szoku, raczej się po niej tego nie spodziewał.
-Szuka.. ? -wyjąkała.
-Przyszedł listonosz z wezwaniem na policje, jednak oczywiście uznał, że to jakaś pomyłka. Niestety kiedy zapukali do naszych drzwi okazało się, że to nie była pomyłka. Proszę cię, powiedz mi.. Ukradłaś ten sklep.? -obaj patrzyliśmy na nią z wyczekiwaniem. Zacisnęła swoje małe piąstki i niezauważalnie skinęła głową. Jej chłoptasiowi chyba nie za bardzo się to spodobało, ponieważ posłał jej spojrzenie, które nie jednego wgniotło by w ziemię. W sumie jesli to spojrzenie było by kierowane do mnie już dawno zastanawiałbym się jak stąd spieprzyć..
-Młody my się będziemy zbierać, szczególnie że naszej księżniczce grozi zatrzymanie. -warknął wkurzony. Holly tylko westchnęła i niepewnie się do mnie zbliżyła. Objęła mnie w tali i włożyła coś do kieszonki od spodni.
-To mój numer. Wyjaśnię ci potem.. -szepnęła. -Kocham Cię Brian. Uważaj na siebie. -powiedziała to już głośniej tak żeby Niall mógł to usłyszeć. Ciekawe czemu ukrywa przed nim fakt, że daje mi swój numer. Interesujące. Zobaczyłem jak chłopak przewiesza torbę przez ramię i ruszają w jakimś kierunku. Postanowiłem wrócić do domu i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym pożądku.




*Holly's POV*




Od paru dni mieszkam z Niallem. Niestety nie przypuszczałam, że mieszkanie z nim może być tak denerwujące. Jeśli się nie kłócimy to w ogóle się do siebie nie odzywamy. Każdy jakikolwiek gest także nie jest mile widziany. Teraz siedzę tutaj sama, bo on gdzieś poszedł. Oczywiście nie informując mnie gdzie. Chyba powinnam się była tego spodziewać.. Przecież on zabił człowieka.. Może wcale nie jest taki za jakiego się podaje.? Może zwabił mnie tu po to żeby mnie torturować.? chyba większego szczęścia bym nie miała. Gdybyśmy wczoraj nie oglądali wspólnie tej głupiej telewizji może dzisiaj nie darzylibyśmy siebie taką nienawiścią. Zresztą wszystko byłoby dobrze gdyby moja mama nie poszła na policje. Teraz muszę się ukrywać.. Niall nie pozwala mi wychodzić, a ja jak głupia się go słucham. Po raz kolejny dzisiaj poszłam do kuchni żeby wstawić sobie wodę na herbatę. Kto by pomyślał, że będę popijać sobie herbatkę w tak młodym wieku.? Ja na pewno nie. Niestety nie miałam co do roboty. Niall nie pisał, nie dzwonił, nie raczył odbierać ode mnie więc o czym my rozmawiamy.? Przygotowałam dla nas obiad, w sumie był jadalny, więc to już duży postęp. Szczególnie dlatego, że mój chłop.. Niall jest cały czas głodny. Nie mam prawa nazywać go moim chłopakiem. Z dwóch głównych powodów.
Czy on sobie na to zasłużył.?
I..
Czy sam się za niego uważa.
Chciałabym sobie z nim to wszystko wyjaśnić. Oczywiście wątpie żeby nadarzyła się ku temu okazja, dlatego zabrałam się za kolejne babranie w garach. Cóż innego mogłabym robić.? Brudne naczynia włożyłam do zmywarki.. Bardzo przydatne urządzenie.. Niestety teraz przydałyby mi się jakieś zwykłe czasochłonne zajęcia. Nastawiłam na pół godzinki i zabrałam się do przygotowywania. Tylko czego.? Lodówka była prawie pusta.. W sumie to była pusta, bo ten idiota wszystko wyżarł. W normalnej sytuacji, wyszłabym z domu i po prostu zrobiła zakupy.. Mimo wszystko nie chce kolejnej awantury z Niallem. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle ma sens jakikolwiek sms do niego. Skoro nie ma czasu, albo jest tak strasznie obrażony żeby ze mną rozmawiać. Odłożyłam telefon na półkę i zaczęłam z powrotem chować wszystkie przyrządy. Na nic mi się nie przydadzą jeśli nie mam podstawowych składników. Zaparzyłam sobie herbatę kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Poleciałam do niego jak głupia niestety daremnie. Ogarnęła mnie okropna fala złości, kiedy zobaczyłam, że dzwoni właśnie on. Odłożyłam telefon z powrotem na półkę i udałam się do salonu przed telewizor. Jeśli on umie ignorować mnie to dlaczego ja nie mogłabym ignorować jego.?
Włączyłam sobie jakiś denny film, jednak on też mnie denerwował. Szybko wyłączyłam i nakryłam się kocem. Jeśli do wieczora sytuacja między nami się nie poprawi, śpię na kanapie. Nakryłam się kocem i zaczęłam rozmyślać. Co zrobię jeśli mnie nie kocha.? Albo jeśli mnie stąd wyrzuci.? Nie mam dokąd odejść, a wątpie żeby był tak wspaniałomyślny żeby pozwolił mi zostać tutaj. Ehh, zawsze mogę coś odpierdolić i pójść za kratki. To jakieś pocieszenie... Kolejny raz usłyszałam mój telefon, jednak tym razem nawet nie wstałam z kanapy. Niech sobie dzwoni.. Ja też dzwoniłam jak głupia. Usłyszałam klucz w zamku i od razu zamarłam. Będzie wściekły, że nie odebrałam. Szybko zamknęłam oczy i zaczęłam udawać, że śpię. Usłyszałam jak wchodzi do mieszkania, wcale nie zwracając uwagi, że panuje tutaj grobowa cisza.
-Holly.! -wydarł się na cały dom, wchodząc do salonu. Starałam się w miare normalnie oddychać, jednak wiedziałam, że za dobrze mi to nie wychodzi. -Śpisz.? -zapytał już spokojniej, jednak wyczułam kpinę w jego głosie.
-Teraz już nie. -warknęłam. Nie otworzyłam oczu, niech myśli, że chce mi się spać.
-Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu.? -nie wychodzi ci bycie spokojnym. Powoli otworzyłam oczy udając zaspaną.
-Wyobraź sobie, że spałam. I jakoś nie przyszło mi do głowy, że natręt, który nie pozwala mi spać to ty.
-Tak.? To powiedz mi kto inny mógłby do ciebie dzwonić co.? -nic już nie powiedziałam. Szybko się podniosłam, przez co zakręciło mi się w głowie. Nie dałam po sobie tego poznać, zgarnęłam koc, którym byłam przykryta i ruszyłam w kierunku kuchni. Odblokowałam telefon, i sprawdziłam czy to rzeczywiście on dzwonił. Niestety mimo iż to wiedziałam musiałam robić z siebie głupią. Chyba najwyższy czas go przeprosić. Siedział w salonie ze spuszczoną głową. Nie pewnie usiadłam obok niego.




*Niall POV*



Kątem oka zobaczyłem, że usiadła obok mnie. Cała moja złość prysła równie szybko jak się pojawiła. Wiedziałem, że boi się cokolwiek zrobić, bądź powiedzieć. Tym razem nie mogłem jej tego ułatwić, bo te wszystkie awantury były jej winą. No dobra, może moją trochę też, ale to jej wina i tyle. Westchnęła i zbliżyła się do mnie. To był chyba pierwszy raz kiedy odważyła się mnie dotknąć bez wypicia alkoholu. Wplotła swoją rękę w moją i położyła mi głowę na ramieniu. Nie musiała nic mówić. Wiedziałem wszystko.
Na prawdę ją kocham. Tylko nie umiem tego okazywać tak jak potrzeba.
-Niall. -kolejny głęboki wdech. -Przepraszam, że nie odebrałam.
-Spałaś. -pomogłem jej z wyjaśnieniami, jednak ona po raz kolejny zaczęła się zachowywać tak dziwnie. Jakby musiała się do czegoś przyznać, a wiedziała, że będą z tego konsekwencje.
-Nie spałam. Byłam na ciebie zła i nie chciałam z tobą rozmawiać. Przepraszam. -to ostatnie było dodane z paniką w głosie. Wiedziałem, że nie spała. Zastanawiałem się tylko czy się do tego przyzna. Zaskoczyła mnie tym wyznaniem. -Przepraszam. Wiem, że masz przeze mnie kłopoty.
-Nie skarbie. Nie mamy żadnych kłopotów.
-Nie.? -tym razem spojrzała mi się głęboko w oczy, a ja od razu poczułem okropną ochotę żeby ją pocałować. Stłumiłem jednak w sobie to uczucie. Uśmiechnąłem się do niej. Jest taka niewinna. Chociaż może wcale nie jest, bynajmniej na taką wygląda.
-Nie kochanie. To jest ta sprawa, o której nie mogłaś wiedzieć. Starałem się oczyścić cię z zarzutów.. Więc od dzisiaj niczego nie ukradłaś. -dodałem z większym entuzjazmem. Zdziwiłem się kiedy poczułem jej miękkie usta na moich, lekko ją do siebie przyciągnąłem, żeby o chociaż chwilę przedłużyć ten moment. Wiem doskonale, że się wystraszyła.. Chociaż tym razem udało jej się nie odskoczyć ode mnie jak oparzonej. -Dziękuje. -kolejny raz mnie pocałowała. Cały dzień mnie dzisiaj zaskakuje.
-Ehh. Skarbie ja też chce Cię przeprosić. Po prostu nie jestem przyzwyczajony, do obecności jakiejkolwiek kobiety w moim życiu. -pocałowałem ją w skroń. Nigdy nie przypuszczałem, że będę umiał tak się w kimś zakochać.



*Holly's POV*



Cały wieczór zastanawialiśmy się z Niallem jak rozwiązać tą sytuacje z moją mamą. Niestety nie udało nam się rozwiązać tego problemu bez podejmowania zbędnego ryzyka. Cała ta sytuacja była pogmatwana. A jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że właśnie robiliśmy wspólnie zakupy w supermarkecie. Niall zachowywał się jak malutkie dziecko. Wkładał do koszyka tyle zbędnych głupot. Mnie natomiast dręczyły wyrzuty sumienia. Nie miałam ani grosza przy sobie. Sprostować. Nie miałam w ogóle pieniędzy.
-Skarbie coś nie tak.? -spytał kiedy po raz kolejny przeszliśmy koło działu z nabiałem.
-Po prostu.. nic. -nie wiedziałam jak porządnie dobrać słowa.
-Po prostu powiedz. -zatrzymał i mnie i wózek. Ścisnęłam wargę pomiędzy zębami, jednak zaraz ją uwolniłam.
-Źle się czuje z tym, że za wszystko płacisz. -jęknęłam.
-Holly.. Jesteś moją dziewczyną, więc to normalne, że za ciebie płacę. Dokończymy tą rozmowę w domu.    




__________________________________________

Nie wiem co mam pisać, skoro nie podobają się Wam moje rozdziały.. ;/
Tylko ze względu na to jak piszę.. To trochę przykre.  Jednak mówię Wam otwarcie. :

Nie zamierzam zmienić tego w jaki sposób i w jakie miejsce wstawiam znaki interpunkcyjne.


*a jeśli tak strasznie Wam będę przeszkadzać to po prostu odejdę. Dziękuje ♥

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 30

PROSZĘ PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! :)

*Holly's POV*

Haha haha czy on powiedział, że mnie kocha? Nie wiedziałam co zrobić, lecz uczucia wzięły górę podniosłam się lekko i położyłam na Niall'u odnajdując jego usta i zatapiając się w jego miękkich i lekko spierzchniętych ustach. Nasz pocałunek był dosyć krótki, ale słodki i pełen uczuć.
-Też cię kocham Niall. -Prawie szepnęłam i wtuliłam się w niego.
Przytulił mnie jeszcze mocniej - obejmując ramionami moje ciało, jakby chciał poczuć moją bliskość. Następnie lekko mnie z siebie zsunął z siebie na łóżko. Oboje leżeliśmy na przeciwko siebie.
Pomimo panującej okropnej burzy, która panowała za oknem czułam się w jego ramionach bezpiecznie, jak nigdy.
On dawał mi poczucie bezpieczeństwa, którego nikt mi nigdy nie potrafił zaoferować.
Mimo tego, że w pokoju panował półmrok doskonale było widać rysy jego twarzy. Jedną dłonią odgarnął włosy z mojej twarzy i pocałował mnie w czoło.
-Śpijmy już piękna. -Powiedział patrząc cały czas w moje oczy.
-Dobranoc. -Szybko odpowiedziałam i odwróciłam się tyłem do Nialla. Szybko objął mnie i przyciągnął mnie do siebie jak najbardziej mógł i wtulił swoją głowę w moje włosy.
Nawet nie czułam kiedy odpłynęłam we śnie.

*Niall's POV*

Nadal leżałem w nią wtulony próbując zasnąć, ale to nie było możliwe. Wiedziałem, że dostałem sms od Briana - brata Holly. Nie wiedziałem co mi napisał, a to czemu? Bo Holly uważa, że podczas burzy nie powinno się używać telefonu i powinien on być wyłączony. Zrobiłem to tylko po to żeby nie była smutna czy zła. Hahaha, Horan jej ulegał czy to nie dziwne? Nadal czuję się dziwnie, że powiedziałem do niej te słowa "kocham cię".
Jak można je zdefiniować..
Miłość czym ona jest.. Sam nie wiedziałem jak zdefiniować te słowa. Nie znam "jej" dobrze.. Ale mam nadzieję, że poznam ją i będę mógł zdefiniować to niezwykłe uczucie.. Mogę przypuszczać, że miłość do Holly była by wstanie mnie zabić. Ale czy zabiłbym dla miłości? Sam nie wiem.
Postanowiłem wstać i udać się do łazienki, aby nie obudzić mojego aniołka, gdy będę włączał telefon. Nie chciałem jej obudzić. Spała tak słodka i wyglądała tak nie winnie.
Byłem bez koszulki, więc, gdy tylko odkryłem się na mojej klatce piersiowej pojawiła się gęsia skórka. Nie chciało mi się jej szukać więc zrezygnowałem. Wziąłem telefon ze stolika, który stał obok łóżka i szybko udałem do łazienki.
Było to zwykłe pomieszczenie bez żadnych luksusów. Przypominała ona trochę tą łazienkę, że szpitala, choć tak nie pachniała. Zwykłe białe, połyskujące płytki, które znajdowały się na podłodze i na ścianach. Sufit tego pomieszczenia był biały. Dzięki całej bieli pomieszczenie wyglądało na większe niż było w rzeczywistości choć zmieściła tu się wanna z prysznicem oraz toaleta umywalka i lusterko nad nią. Lusterko było otwierane więc w rzeczywistości, to była szafka z drzwiczkami, które wyglądały jak lustro. Na wieszaku wisiało kilka ręczników hotelowych, w jednym rogu leżały ciuchy Holly i kilka części również moje garderoby. Zastanawiałem się czy przypadkiem nie warto zrezygnować z tamtego pokoju i zostać tu do czasu wyjazdu, a chciałem zrobić to nawet jutro.
Miałem ochotę zapalić. Sięgnąłem do mojej kieszonki, ale to co w niej znalazłem raczej nie nadawało się do palenia. Czemu? Bo wszystkie 5 skrętów które dostałem od tego obleśnego chuja zostały rozwalone podczas naszych "małych pieszczot" z Holly. Nie wiem czy tak to można wspominać, ale nigdy nie czułem się tak zajebiście jak teraz. Żadna laska nawet podczas gorącego seksu nie potrafiła zrobić tyle ile ona zrobiła. Wystarczyło, że była. Nie chodzi tu o podniecenie, choć tez było g tam trochę, tylko o to, że nie miałem ochoty jej odrazu pieprzyć chciałem poznać każdy skrawek jej skóry, każdy jej zakamarek, chciałem ją dotknąć całej i pocałować w każdym możliwym miejscu. Czułem coś do niej i nikt nie mógł tego zepsuć ani zniszczyć.
Włączyłem szybko telefon i szybko przeczytałem sms od Briana. - Pomimo tego, że był to gówniarz to polubiłem go i to bardzo..
"Jest sprawa musimy się spotkać. Gdy odczytasz oddzwoń, proszę. Nie ważne, która będzie godziny tu się kurwa nie da spać!"
Nie wiedziałem co zrobić. Na pewno było już po 24. Postanowiłem zadzwonić.
Szybko wybrałem jego numer z list kontaktów i zadzwoniłem. Czekałem dobrą minutę, żeby odebrał, już myślałem, że go obudziłem.
-Czeeść! Ile można czekać sms napisałem ci ponad 2 godziny temu?!
-Haha, może zajmowałem się czymś bardzo, bardzo, ale to bardzo ważnym? -Odpowiedziałem, trochę z humorem.
-Tak, tak ciekawe co pan Horan mógł robić! -Widać było, że młody powstrzymywał się, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Dobra, dobra myśl swoje, a ja robiłem swoje. Więc o co chodzi? -Byłem ciekawy czemu chciał, ze mną gadać.
-Jestem sam u naw\s w domu rodzice gdzieś wyjechali i stwierdziłem, że może wpadniecie po jakieś rzeczy Holly?
-Wiesz co sam nie wiem, a wiesz kiedy rodzice wrócą?
-Właśnie o tym gówno wiem i tu do chuja jest problem.
-Ej ej ej, nie klnij młody! Dobra możemy się gdzieś spotkać, gdzie twoi rodzice nie chodzą oraz nie ma tam wielu ludzi?
-Hmm, sam nie wiem może.... Może Bornstreet! Holly wie gdzie to jest. Zabierzesz ją ze sobą?
-Jasne, jeżeli na tym ci zależy.. To czemu nie! No i oczywiście jeżeli ona będzie chciała jechać prawda?
-Powiedz, że się za nią stęskniłem i ją kocham!
-Dobrze, dobrze zobaczycie się jeszcze dziś!
-Wiem, a Holly śpi?
-Tak śpi, śpi sobie tak słodko, jak ja ją.. -Cholera rozczuliłem się..
-Uuuuuu.
-Dobra młody ja spadam, jestem śpiący, więc na razie.. Widzimy się w umówionym miejscu o 12.
-Jasne, jasne musisz iść hahahha. Tak wcześnie?! Czyś ty do chuja opiździł Niall!
-Język młody! Nie kurwa nie opiździałem 12 i już. Ciesz się, że nie wcześniej! Żegnam. - I się rozłączyłem nie miałem ochoty słuchać jego marudzenia, że niby bardzo wcześnie się spotykamy.
Postanowiłem, zacząć pakować moją księżniczkę póki słodko śpi. Jak jedną noc nie będę spał nic się nie stanie. Dzięki Bogu, ze ta cała walizka od tej dziewczyny była w łazience! Szybko pozbierałem jej rzeczy i wrzuciłem do niej. Wszystkie te kremy, kosmetyki inne specyfiki solidnie zakręciłem i wrzuciłem do kosmetyczki. Ciało powoli odmawiało posłuszeństwa po całym tym dniu pełnym wrażeń, ale mózg wręcz przeciwnie łaknął ich jeszcze więcej. Postanowiłem wyjść z pokoju i iść do automatu po jakąś kawę. Zabrałem telefon i wyszedłem. Miałem przy sobie kilka dolarów, więc stać było mnie na jakaś zwykłą, dużą czarną. Piłem ją bez cukru więc wystarczyło mi akurat. Wziąłem kawę z automatu i sam postanowiłem się również spakować i ogarnąć koszty przy recepcji. Minęła może godzina lub 2 gdy moja torba znalazła się w samochodzie. Przy okazji zjadłem coś w bufecie i wziąłem szybki prysznic. Przy okazji przy wizycie w samochodzie wziąłem portfel i mogłem zapłacić za pobyt tutaj, mój i Holly. Koszty nie była tak wygórowane jak sądziłem. Mało tu jedliśmy zwłaszcza ja i było widać, że to się na mnie odbija. Ale cóż to te prawie 3 tygodnie dały mi dużo do myślenia. Dosyć długo gadałem z recepcjonistą, który miał na imię chyba Luke? Nie jestem tego pewny ale był to równy gość. Stwierdził, że jeżeli tu wrócimy to zapewni nam o wiele lepszy pobyt za nie dużą cenę. Choć nie miałem ochoty tu wracać to wymieniliśmy się numerami. Może kiedyś wpadniemy na zwykłe piwo czy inne gówno. Czemu nie? Mieliśmy dużo wspólnych tematów. Sport, muzyka i imprezy choć wszystko w umiarkowanym tępię.. Przecież nie powiem mu:
-Hej jestem Niall Horan, byłem w psychiatryku bo obroniłem moją siostrę przed jej pojebanym chłopakiem!
Tak to byłoby dosyć dziwnie a do tego; -Zajmuję się handlem narkotykami więc jeżeli jakieś chcesz to radzy ci od razu płacić bo jak nie to będę mógł ci nieźle skopać tyłek albo zabić ciebie.
Tak to bardzo zajebiście dobra wizytówka. Nie sądzisz Horan? Czemu do chuja przeszłość człowieka jest tak ważna. Nie ważne czym się człowiek zajmuje, jakie ma poglądy, kolor skóry czy inne gówno. Ważne jaki ON jest!

*POV of someone unknown*

Obserwowałem/am tą całą parę gołąbeczków już kilka dobrych dni. Miałem dość tego ich miziania. Dzięki temu dowiedziałem/am się dosyć dużo na ich temat. Początkowa miłość dawała w swoje znaki. Ich kłótnie były dla mnie jak chleb dla biednego, jak woda dla spragnionego. Tylko czekać kiedy ją przeleci i zostawi. Dla niego to kolejna zwykła dziwka. A może i tak nie jest. Tak czy tak trzeba zlikwidować jedno z nich. Nie ważne czy jego czy ją. Ktoś musi cierpieć! Nie ważne, czy jest to osoba, która zawinęła, czy osoba, która zniszczyła mi życie. Ważne żeby ktoś cierpiał. Nie muszę zrobić tego ja, ale chce to widzieć. Chcę zobaczyć jak jedno z nich cierpi i patrzy na śmierć drugiego. Chcę zobaczyć do czego może doprowadzić ich miłość. Czy jedno z nich będzie wstanie poświęcić się drugiemu? Co jedno z nich zrobi gdy nie będzie mogło już uratować drugiego. Chce zadawać ból powoli.
Gdy tylko wyszli obydwoje z hotelu trzymając się za rączki ogarnęły mnie mdłości. Hahhaah czy to normalne. Nie wiem.

*PROSZĘ PRZECZYTAJ TĄ NOTKĘ.
Więc tak, mam kilka spraw do wyjaśnienia.
Ten ff piszą dwie osoby. Ja (Patrycja) i współautorka (Kornelia).
Piszemy na dwa różne sposoby, może nie widzicie różnicy.
Kornelia pisała ostatni rozdział i będzie następny. Ja piszę ten i 32. Piszemy na zmianę, więc proszę nie miejcie za przeproszeniem spiny, że Kornelia piszę tak czy inaczej. (chodzi o znaki interpunkcyjne).
Przykro mi, że nie doceniacie naszych starań, jakie wkładamy w ten ff. Rozumiem, że niektórych irytują te błędy interpunkcje, ale chyba nie to jest tutaj najważniejsze prawda?
I tak pewnie tego nikt nie przeczyta, ale dziękuje wam za wszystkie miłe słowaaa bo są kochane! Wielkie dzięki! ♥
Patrycja xxx.
P.S. WIEM, ŻE DŁUGO CZEKALIŚCIE A ROZDZIAŁ NIE JEST ZACHWYCAJĄCY I BARDZO DŁUGI ;C