*Brian POV*
Punkt 12 byłem w parku na Bornstreet. Na naszej ławce z daleka od głównych ścieżek. Cieszę się, że wreszcie będę mógł zobaczyć moją siostrę, chociaż należy jej się porządny opierdol. Rozsiadłem się na ławce i czekałem z tą pierdoloną torbą. Rano dostałem sms od Horana z listą ciuchów do zabrania dla Holly. Oczywiście nie mogło być ich za dużo. Starzy mogliby się wtedy skapnąć, że coś jest nie tak. Najgorzej to wszystko przeżywa matka. Kiedy ostatnio byłem z nią w wesołym miasteczku, mało się nie popłakała. Podobno widziała Holly. Jasne. Zaczyna wariować. Przez paręnaście następnych godzin włóczyliśmy się i jej szukaliśmy. Szkoda, że na gówno to było warte. Ojciec też z nią nie wytrzymuje, dlatego zaproponował te mini wakacje dla ich dwojga. Hymm jak ropczyczanie. Ojciec to kutas, który ucieka od wszelkich problemów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona chce zgłosić na policje jej zaginięcie. To mało pocieszające, ze względu na jej kłopoty. Niestety nic więcej nie wiem, bo jej ukochany fagas nie śmiał mnie o tym poinformować. Zobaczyłem jakąś parę, które powoli się do mnie zbliżała i od razu rozpoznałem moją kochaną siostrzyczkę. Wyszczerzyłem się do niej, a kiedy podeszli, ciasno wyściskałem. W jej zachowaniu było coś nie tak. To nie jest moja typowa Holly. Kiedy ją dotknąłem cała się spieła, a rozluźniła dopiero po wypuszczeniu. Niall opiekuńczo objął ją ramieniem. Dziwne, że przy nim się tak nie denerwuje. Ciekawe czemu.? Nie rozumiem tego..
-Miło cię widzieć, pizdo. -jak to mówią ,,szczerość nie chamstwo". Horan od razu zaczął mordować mnie wzrokiem, podczas gdy Holly po prostu wybuchnęła śmiechem.
-Cześć Brian. -tak dawno nie słyszałem jej głosu. Szczerze.? Wcale nie dziwie się matce, że próbuje ją odnaleźć.. Na jej miejscu zrobiłbym to samo.
-Mam dla ciebie ciuchy. -czułem się jakoś niezręcznie, w obecności fagasa mojej siostry.
-Sory Brian, ale nie mamy za dużo czasu na wasze ckliwe rozmówki. -warknął chłopak. Ciekawi mnie co go tak zirytowało. Moją siostrę najwidoczniej też, ponieważ zaczęła mu się bacznie przyglądać.
-W takim razie od razu przejdę do sedna. Matka po powrocie zgłosi twoje zaginięcie, bądź porwanie. -była w szoku. Mimo, że na głowę miała naciągnięty kaptur, zauważyłem jak krew odpłynęła jej z twarzy.
-Nie możesz nic z tym zrobić.? -po chuj on się wtrąca.? To nasze rodzinne sprawy.. Jednak skoro się nią teraz opiekuje muszę być wobec niego lojalny, dlatego pokręciłem przecząco głową. Siostra uśmiechnęła się do mnie blado. Te całe sztuczne uśmiechy na mnie nie działają. Żałuje, że nie zwracałem na nią należytej uwagi kiedy tego najbardziej potrzebowała. Nie wiem jak ona umie radzić sobie z tym wszystkim sama.
-A i Holly jeszcze jedno. Nie wiem czy już słyszałaś.. -nie wiem czy to jest odpowiedni moment żeby o tym wspominać.. Ale jak nie teraz to kiedy... -Policja i tak cię już szuka z powodu kradzieży. -jest usta ułożyły się w prostą linie. Natomiast Niall był chyba w szoku, raczej się po niej tego nie spodziewał.
-Szuka.. ? -wyjąkała.
-Przyszedł listonosz z wezwaniem na policje, jednak oczywiście uznał, że to jakaś pomyłka. Niestety kiedy zapukali do naszych drzwi okazało się, że to nie była pomyłka. Proszę cię, powiedz mi.. Ukradłaś ten sklep.? -obaj patrzyliśmy na nią z wyczekiwaniem. Zacisnęła swoje małe piąstki i niezauważalnie skinęła głową. Jej chłoptasiowi chyba nie za bardzo się to spodobało, ponieważ posłał jej spojrzenie, które nie jednego wgniotło by w ziemię. W sumie jesli to spojrzenie było by kierowane do mnie już dawno zastanawiałbym się jak stąd spieprzyć..
-Młody my się będziemy zbierać, szczególnie że naszej księżniczce grozi zatrzymanie. -warknął wkurzony. Holly tylko westchnęła i niepewnie się do mnie zbliżyła. Objęła mnie w tali i włożyła coś do kieszonki od spodni.
-To mój numer. Wyjaśnię ci potem.. -szepnęła. -Kocham Cię Brian. Uważaj na siebie. -powiedziała to już głośniej tak żeby Niall mógł to usłyszeć. Ciekawe czemu ukrywa przed nim fakt, że daje mi swój numer. Interesujące. Zobaczyłem jak chłopak przewiesza torbę przez ramię i ruszają w jakimś kierunku. Postanowiłem wrócić do domu i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym pożądku.
*Holly's POV*
Od paru dni mieszkam z Niallem. Niestety nie przypuszczałam, że mieszkanie z nim może być tak denerwujące. Jeśli się nie kłócimy to w ogóle się do siebie nie odzywamy. Każdy jakikolwiek gest także nie jest mile widziany. Teraz siedzę tutaj sama, bo on gdzieś poszedł. Oczywiście nie informując mnie gdzie. Chyba powinnam się była tego spodziewać.. Przecież on zabił człowieka.. Może wcale nie jest taki za jakiego się podaje.? Może zwabił mnie tu po to żeby mnie torturować.? chyba większego szczęścia bym nie miała. Gdybyśmy wczoraj nie oglądali wspólnie tej głupiej telewizji może dzisiaj nie darzylibyśmy siebie taką nienawiścią. Zresztą wszystko byłoby dobrze gdyby moja mama nie poszła na policje. Teraz muszę się ukrywać.. Niall nie pozwala mi wychodzić, a ja jak głupia się go słucham. Po raz kolejny dzisiaj poszłam do kuchni żeby wstawić sobie wodę na herbatę. Kto by pomyślał, że będę popijać sobie herbatkę w tak młodym wieku.? Ja na pewno nie. Niestety nie miałam co do roboty. Niall nie pisał, nie dzwonił, nie raczył odbierać ode mnie więc o czym my rozmawiamy.? Przygotowałam dla nas obiad, w sumie był jadalny, więc to już duży postęp. Szczególnie dlatego, że mój chłop.. Niall jest cały czas głodny. Nie mam prawa nazywać go moim chłopakiem. Z dwóch głównych powodów.
Czy on sobie na to zasłużył.?
I..
Czy sam się za niego uważa.
Chciałabym sobie z nim to wszystko wyjaśnić. Oczywiście wątpie żeby nadarzyła się ku temu okazja, dlatego zabrałam się za kolejne babranie w garach. Cóż innego mogłabym robić.? Brudne naczynia włożyłam do zmywarki.. Bardzo przydatne urządzenie.. Niestety teraz przydałyby mi się jakieś zwykłe czasochłonne zajęcia. Nastawiłam na pół godzinki i zabrałam się do przygotowywania. Tylko czego.? Lodówka była prawie pusta.. W sumie to była pusta, bo ten idiota wszystko wyżarł. W normalnej sytuacji, wyszłabym z domu i po prostu zrobiła zakupy.. Mimo wszystko nie chce kolejnej awantury z Niallem. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle ma sens jakikolwiek sms do niego. Skoro nie ma czasu, albo jest tak strasznie obrażony żeby ze mną rozmawiać. Odłożyłam telefon na półkę i zaczęłam z powrotem chować wszystkie przyrządy. Na nic mi się nie przydadzą jeśli nie mam podstawowych składników. Zaparzyłam sobie herbatę kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Poleciałam do niego jak głupia niestety daremnie. Ogarnęła mnie okropna fala złości, kiedy zobaczyłam, że dzwoni właśnie on. Odłożyłam telefon z powrotem na półkę i udałam się do salonu przed telewizor. Jeśli on umie ignorować mnie to dlaczego ja nie mogłabym ignorować jego.?
Włączyłam sobie jakiś denny film, jednak on też mnie denerwował. Szybko wyłączyłam i nakryłam się kocem. Jeśli do wieczora sytuacja między nami się nie poprawi, śpię na kanapie. Nakryłam się kocem i zaczęłam rozmyślać. Co zrobię jeśli mnie nie kocha.? Albo jeśli mnie stąd wyrzuci.? Nie mam dokąd odejść, a wątpie żeby był tak wspaniałomyślny żeby pozwolił mi zostać tutaj. Ehh, zawsze mogę coś odpierdolić i pójść za kratki. To jakieś pocieszenie... Kolejny raz usłyszałam mój telefon, jednak tym razem nawet nie wstałam z kanapy. Niech sobie dzwoni.. Ja też dzwoniłam jak głupia. Usłyszałam klucz w zamku i od razu zamarłam. Będzie wściekły, że nie odebrałam. Szybko zamknęłam oczy i zaczęłam udawać, że śpię. Usłyszałam jak wchodzi do mieszkania, wcale nie zwracając uwagi, że panuje tutaj grobowa cisza.
-Holly.! -wydarł się na cały dom, wchodząc do salonu. Starałam się w miare normalnie oddychać, jednak wiedziałam, że za dobrze mi to nie wychodzi. -Śpisz.? -zapytał już spokojniej, jednak wyczułam kpinę w jego głosie.
-Teraz już nie. -warknęłam. Nie otworzyłam oczu, niech myśli, że chce mi się spać.
-Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu.? -nie wychodzi ci bycie spokojnym. Powoli otworzyłam oczy udając zaspaną.
-Wyobraź sobie, że spałam. I jakoś nie przyszło mi do głowy, że natręt, który nie pozwala mi spać to ty.
-Tak.? To powiedz mi kto inny mógłby do ciebie dzwonić co.? -nic już nie powiedziałam. Szybko się podniosłam, przez co zakręciło mi się w głowie. Nie dałam po sobie tego poznać, zgarnęłam koc, którym byłam przykryta i ruszyłam w kierunku kuchni. Odblokowałam telefon, i sprawdziłam czy to rzeczywiście on dzwonił. Niestety mimo iż to wiedziałam musiałam robić z siebie głupią. Chyba najwyższy czas go przeprosić. Siedział w salonie ze spuszczoną głową. Nie pewnie usiadłam obok niego.
*Niall POV*
Kątem oka zobaczyłem, że usiadła obok mnie. Cała moja złość prysła równie szybko jak się pojawiła. Wiedziałem, że boi się cokolwiek zrobić, bądź powiedzieć. Tym razem nie mogłem jej tego ułatwić, bo te wszystkie awantury były jej winą. No dobra, może moją trochę też, ale to jej wina i tyle. Westchnęła i zbliżyła się do mnie. To był chyba pierwszy raz kiedy odważyła się mnie dotknąć bez wypicia alkoholu. Wplotła swoją rękę w moją i położyła mi głowę na ramieniu. Nie musiała nic mówić. Wiedziałem wszystko.
Na prawdę ją kocham. Tylko nie umiem tego okazywać tak jak potrzeba.
-Niall. -kolejny głęboki wdech. -Przepraszam, że nie odebrałam.
-Spałaś. -pomogłem jej z wyjaśnieniami, jednak ona po raz kolejny zaczęła się zachowywać tak dziwnie. Jakby musiała się do czegoś przyznać, a wiedziała, że będą z tego konsekwencje.
-Nie spałam. Byłam na ciebie zła i nie chciałam z tobą rozmawiać. Przepraszam. -to ostatnie było dodane z paniką w głosie. Wiedziałem, że nie spała. Zastanawiałem się tylko czy się do tego przyzna. Zaskoczyła mnie tym wyznaniem. -Przepraszam. Wiem, że masz przeze mnie kłopoty.
-Nie skarbie. Nie mamy żadnych kłopotów.
-Nie.? -tym razem spojrzała mi się głęboko w oczy, a ja od razu poczułem okropną ochotę żeby ją pocałować. Stłumiłem jednak w sobie to uczucie. Uśmiechnąłem się do niej. Jest taka niewinna. Chociaż może wcale nie jest, bynajmniej na taką wygląda.
-Nie kochanie. To jest ta sprawa, o której nie mogłaś wiedzieć. Starałem się oczyścić cię z zarzutów.. Więc od dzisiaj niczego nie ukradłaś. -dodałem z większym entuzjazmem. Zdziwiłem się kiedy poczułem jej miękkie usta na moich, lekko ją do siebie przyciągnąłem, żeby o chociaż chwilę przedłużyć ten moment. Wiem doskonale, że się wystraszyła.. Chociaż tym razem udało jej się nie odskoczyć ode mnie jak oparzonej. -Dziękuje. -kolejny raz mnie pocałowała. Cały dzień mnie dzisiaj zaskakuje.
-Ehh. Skarbie ja też chce Cię przeprosić. Po prostu nie jestem przyzwyczajony, do obecności jakiejkolwiek kobiety w moim życiu. -pocałowałem ją w skroń. Nigdy nie przypuszczałem, że będę umiał tak się w kimś zakochać.
*Holly's POV*
Cały wieczór zastanawialiśmy się z Niallem jak rozwiązać tą sytuacje z moją mamą. Niestety nie udało nam się rozwiązać tego problemu bez podejmowania zbędnego ryzyka. Cała ta sytuacja była pogmatwana. A jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że właśnie robiliśmy wspólnie zakupy w supermarkecie. Niall zachowywał się jak malutkie dziecko. Wkładał do koszyka tyle zbędnych głupot. Mnie natomiast dręczyły wyrzuty sumienia. Nie miałam ani grosza przy sobie. Sprostować. Nie miałam w ogóle pieniędzy.
-Skarbie coś nie tak.? -spytał kiedy po raz kolejny przeszliśmy koło działu z nabiałem.
-Po prostu.. nic. -nie wiedziałam jak porządnie dobrać słowa.
-Po prostu powiedz. -zatrzymał i mnie i wózek. Ścisnęłam wargę pomiędzy zębami, jednak zaraz ją uwolniłam.
-Źle się czuje z tym, że za wszystko płacisz. -jęknęłam.
-Holly.. Jesteś moją dziewczyną, więc to normalne, że za ciebie płacę. Dokończymy tą rozmowę w domu.
__________________________________________
Nie wiem co mam pisać, skoro nie podobają się Wam moje rozdziały.. ;/
Tylko ze względu na to jak piszę.. To trochę przykre. Jednak mówię Wam otwarcie. :
Nie zamierzam zmienić tego w jaki sposób i w jakie miejsce wstawiam znaki interpunkcyjne.
*a jeśli tak strasznie Wam będę przeszkadzać to po prostu odejdę. Dziękuje ♥