*Niall's POV*
To pieprzone szukanie, jej zajmowało mi wieczność.
Musiałem wejść do każdego domu, i sprawdzić, sprawdzić każde pomieszczenie, każdą piwnicę, każdy zakątek gdzie mogłaby się znajdować. To było coś okropnego, powoli miałem tego dosyć. Zacząłem w nocy, dnia w którym tu przyjechałem. Sam wynająłem sobie pokój w hotelu w centrum miasta. Niestety wcześniej, poszedłem do magazynu nikogo tam nie było. Był zamknięty, lub ktoś był ktoś kto nie chciał mnie tam wpusić tylko kto? Markus? Bał się mnie? Może Dean - tak zwany stary obleśny kutas, który miał jakieś 38 lat i kierował tym całym gównem, kazał mu mnie unikać i nigdzie nie wpuszczać. Sam, nie wiem, ale miałem teraz większe zmartwienie. Holly.
***
I trzeba zacząć od nowa, tylko że teraz muszę sobie jeszcze zaplanować jakoś dzień. Nie miałem pojęcia jak. Chciałem zadzwonić do Jamesa i powiedzieć gdzie jestem, żeby pobył ze mną. Wszystkiego czego mogłem nienawidzić to była ta cisza i samotność, może jej potrzebowałem? Ale nie chciałem przebywać teraz sam. Chciałem móc pogadać z kimś o niczym, pośmiać się, powspominać. Cokolwiek, robić tylko nie myśleć. Lecz ona cały czas siedziała w mojej głowie, jej długie, brązowe włosy, które zawsze miała w idealny nieładzie, lekki makijaż- nie był jej potrzebny była naturalnie ładna. Choć nie przepadałem za tym typem dziewczyn, ale... coś ciągnęło mnie w jej stronę, ta inność której nie znałem i to, że różniła się niż wszystkie dziewczyny, które znałem, była wrażliwa lecz tego nie okazywała, była silna, ale tego nie widziała, była po prostu tak jakby inna, może lepsza...
Wreszcie postanowiłem przestać myśleć i postanowiłem, wstać z łóżka i iść do sklepu. Nie wziąłem ze sobą żadnych ciuchów, więc musiałem ubrać się w te, które miałem na sobie poprzedniego dnia. Nie wzbudziło to we mnie żadnego uczucia, nic, choć na codzień nie zrobiłbym tego nie miałem zwyczaju chodzić dwa dni w tym samym t-shircie. Może czułem się trochę dziwnie na początku, ale można było się przyzwyczaić do tego. Zanim jeszcze wyszedłem z mojego pokoju hotel - jeżeli wgl można tak to nazwać, był to jakiś stary budynek, u którego na wejściu było czuć grzyba lub jakieś inne cholerstwo, lecz byłem tak zmęczony poprzednim dniem, że nie zwróciłem na to uwagi.
Cały hol wraz z recepcją był w miarę zadbany. Po wejściu można było zobaczyć kilka odrapań na ścianach pokrytych jakąś starą tapetą w dziwnych kolorach, tego wzoru nie dało się określić. Recepcja była wykonana z drzewa, w kolorze mahoniowym. w całym tym pomieszczeniu panowała cisza tylko, czasem było słychać jak kobieta siedząca za ladą stuka swoimi długimi czerwonymi paznokciami w klawisze klawiatury, niezbyt nowego komputera. W całym hotelu znajdował się jakieś 10 do każdego była łazienka. Każdy z nich wyglądał tak samo, na środku stało łóżko dwuosobowe - pokryte zżółkłą pościelą, która kiedyś miała prawdopodobnie kolor śnieżnobiały, gdzieś stał TV oraz dwie szafki nocne z obu stron łóżka. W kącie stała dosyć duża szafa.
Gdy wyszedłem na zewnątrz, promienie słońca otuliły moją skórę oraz zaczęły razić w oczy, które odruchowo zmrużyłem, aby chronić, oczy przed nimi, lecz po jakiś sekundach przyzwyczaiłem się do światła. Poszedłem w stronę samochodu, która zajęła mi nie dłużej niż 2 minuty, zastanawiałem się czy jechać samochodem czy może iść. Lecz wziąłem z niego jedynie, papierosy oraz portfel, który znajdował się w schowku samochodowym i z powrotem go zamknąłem. Szybko wyjąłem jednego i podpaliłem następnie zaciągając się nim. Brakowało mi tego na pewno ponad 12 godzin nie paliłem too dużo. Szedłem przed siebie, patrząc na sklepy, które się tu znajdowały, było ich dosyć dużo, jeden obok drugie, w jednym były ubrania, w drugim słodycze, trzeci zaś miał dosyć dużo artykułów spożywczych na małej powierzchni. Zobaczyłem na rogu jakąś małą knajpę postanowiłem wejść i coś w niej zjeść, ponieważ wyłaniały się z niej niesamowite zapach, nie mogłem sobie odmówić. Gdy wszedłem do pomieszczenia, było czuć zapach świeżo parzonej kawy, jakiegoś pieczywa, ale gdy wszedłem dalej unosił się tam zapach oleju od frytek, bekonu oraz zapach pieczonej pizzy.
Później zrozumiałem o co w tym wszystkim chodziło. Lokal dzielił się na dwie części prawdopodobnie mial też dwóch właścicieli i dwie różne karty. Z jednej strony miałem ochotę na kawę i jakąś dobrą kanapkę, ale nie mogłem się też oprzeć jakiemuś dobremu hamburgerowi z frytkami i colą.
Postanowiłem jednak przejrzeć obie karty pomimo wszystko i dopiero wtedy zdecydować.
Po przejrzeniu tego wszystkiego i krótkim postawiłem na zwykłą czarną kawę i tosty z bekonem, serem i czymś jeszcze. Kelnerka była bardzo miła, ale mogłaby być równie moja matką lub ciotką, ale mimo wszystkiego dobrze się trzymała jak na swój wiek i do tego jej interes szedł bardzo dobrze, bo po jej stronie lokalu było więcej ludzi niż po drugiej, mogło o tym również decydować to, że była pora lunchu. Spojrzałem na zegarek, który znajdował się nad ladą.
-Tak jest pora lunchu dokładnie jest po 12:15. - Powiedziałem sam do siebie.
Pomieszczenie to, dokładnie połowa była bardzo przytulna. Ponad połowa ściany jednej z 3 była pokryta biało-czerwonymi kafelkami, a reszta aż po sufit była pomalowana na miało. Wzdłuż tej ściany było ustawionych 3 kanapy wraz ze stołem oraz na rogu znajdował się narożnik. Kanapy miały kolor czarny, prostokątny stolik zaś bardzo ciemny brązowy przypominający wręcz czarny, na każdym z nich znajdował się biały obrus, mały wazonik ze świeżymi kwiatami, teraz były to tulipany, 3 żółte, 2 czerowne. Na stole znajdował się również, kartka z daniami, serwetki, cukierniczka i jakaś zapachowa świeczka.
Po 15 minut czekania dotarło do mnie zamówienie.
Kobieta podająca mi je uśmiechnęła się do mnie szczerze i rzuciła tylko -Smacznego. - Jej włosy były związane, było widać już gdzie, nie gdzie siwiznę, którą próbowała ukryć pod farbowanymi, blond włosami. Miala na sobie miały fartuszek oraz zwykłą czarną prostą sukienkę z krótkim rękawkiem, z powodu panującej wysokiej tu temperatury, a do tego jakieś zwykłe balerinki.
Nie zdążyłem podziękować, bo odeszła z powodu dużej ilości obowiązków.
***
Po mimo tego, że miałem nie dzwonić do chłopaków cholernie mi się nudziło. Siedziałem w jakimś parku, postanowiłem zadzwonić do Jamesa ignorując jego głupie pytania po co tu jestem. Wyjąłem telefon i wybrałem jego numer.
Po 5 sygnale usłyszałem jego dosyć zachrypnięty głos.
-Halo?
-Heeeeeeeej stary. -Przywitałem go dosyć entuzjastycznie.
-Uhuuu, kogo słyszą moje uszy! Niall, brachu gdzie się podziewasz?
-Wiesz tu i ówdzie.. Masz jakieś plany na dziś?
-Nie chyba nie tylko jedną sprawę do załatwienia.
-Wpadniesz do mnie?
-To ty się wyprowadziłeś? -Zapytał dosyć zdziwiony..
-Nie, nie skąd. -Zaśmiałem się głupio. -Jestem w Long Island.
-Co ty do cholery tam robisz? Znowu Dean kazał ci tam przyjechać?
-Nie, właśnie nie, nie dlatego tu jestem.
-Dobra porozmawiamy na miejscu, wyślij mi adres gdzie sie zatrzymałeś będę za kilka godzin.-Odpowiedział po czym się rozłączył.
***
Gdy tylko James przyjechał wytłumaczyłem mu całą sytuacje, postanowił mi pomóc mimo wszystko. Opisałem dokładnie mu jej wygląd i rozdzieliliśmy się on postanowił szukać w Long Island, a ja zaś miałem sprawdzić obrzeża miasta. Sprawdziłem już kilka domów, ale nic. Ujrzałem jakiś dom w oddali na odludziu postanowiłem tam pojechać. Było już po 4 zaczynało robić się jasno, ale postanowiłem sprawdzić je jako ostatnie pomimo tego, że James pisał już godzinę temu żebym wracał.
Sprawdziłem najpierw, jakąś piwnicę, do której wszedłem przez okno, dokładnie w miejsce gdzie ono powinno być. Nic, znowu nic. Postanowiłem wejść na górę. Powoli skradając się na palach z małą latarką w ręce poruszałem się przez ciemny pokój. Sprawdziłem cały dół, została mi jeszcze góra. Powoli i nie pewnie wszedłem gdy byłem już na korytarzu, ujrzałem 5 zamkniętych pokoi musiałem otworzyć każde drzwi i sprawdzić czy nie ma w nim Holly, najbardziej bałem się tego, że drzwi będą skrzypać. Powoli uchyliłem jedne, były tam dwa łóżka na oby z nich spały jakieś dziewczyny powoli podszedłem, miałem nadzieję, nawet taką małą, że będzie któraś z nich to Holly, jednak, nie. W kolejnym nie było nikogo a łóżko było jakby ktoś wcześniej w nim spał. Zobaczyłem, że obok ogromnej szafy są drzwi paliło się w nich światło. Podszedłem powoli żeby podsłuchać, jakie dźwięki stamtąd.
-Odbierz! Błagam martwię się o ciebie. -Usłyszałem zmartwiony głos, był to jakiś chłopak, znałem ten głos.. Tylko musiałem zastanowić się do kogo należy.
-Błaaaaaaaaaaagam, odbierz Hooooooooolly, nie wiem co się z tobą dzieje.. -Powiedział rozpaczając prawdopodobnie nad komórką.
Powoli otworzyłem drzwi i zobaczyłem Briana, który siedział na podłodze w łazince z komórką w ręce. Jego oczy były podpuchnięte, a twarz miał bladą. W pierwszej chwili nie obejrzał się nawet.
-Brian.... Co się stało? Czemu tu jesteś? Brian! -Powiedziałem bardzo przejęty ale zabrzmiałem raczej chamsko i szorstko. On jedynie patrzył na mnie wzrokiem pełnym bólu.
_____________________________________________________
Pojawił się tylko Pov nialls bo wyszedł dosyć długi za tydzień będzie rozdział 20, napisze go Kornelia.
Dziękuje, że kometujecie ;"") mam nadzieję, że tak będzie dalej i że podoba wam sie rozdzrał.
~Wasza @dream_band_1d
Boziu idealny <3
OdpowiedzUsuńwszystko ok, tylko trochę za dużo opisu wyglądu wszystkiego, a za mało akcji z Niallem i Holly. Ale i tak uwielbiam, wciągnęłam się <3 nie wytrzymam tego tygodnia :ccc Niall ratuj Holly ;3
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział ! Juz nie mogę doczekać sie nn xx
OdpowiedzUsuń@Monia_Kowalczyk
w s umie dla mnie nie musisz tak wszystkiego dokładnie opisywać, ale w sumie lepiej to działa na moją wyobraźnię. Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńdo następnego,
ily xx
To jest rewelacyjne. Świetne.
OdpowiedzUsuńNiall się martwi.
Czekam na next @JustinePayne81
Bosko next :3
OdpowiedzUsuńKurde musiałaś kończyć w takim momencie kurde no, to jest świetne czekam na następną część oby tak dalej. <3 *-*
OdpowiedzUsuńżeby tylko Holly nic powaznego sie nie stało ;c Niall ruszaj dupe ;3 czekam, czekam <3
OdpowiedzUsuńJejku, dalej. Jeszcze taki moment wybrałaś na zakończenie tego rozdziału. Dalej błagam !!!!!!! Kocham <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zapraszam do mn i licze na kom.;) http://ashley-louis-fanfiction.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń